wtorek, 30 sierpnia 2011

Kto zgadnie? ;))

Znowu zaniechałam blogowania na kilka dni. Chciałam dać znać, że znikam. Nawet napisałam notkę, ale w momencie, w którym chciałam ją opublikować, Internet spłatał mi brzydkiego figla ;) a czasu na jego restart już nie było... Tak więc zostawiłam Was w nieświadomości, ale tym razem mam świetne alibi i liczę na wybaczenie ;))

Podczas swojej blogowej nieobecności byłam... No właśnie, gdzie byłam? W ramach podpowiedzi wrzucam kilka zdjęć. Kto zgadnie? ;))







Część z Was pewnie już po tych kilku kadrach zorientowała się, co to za miasto :) Jednak dla tych, którzy nadal nie wiedzą, wrzucam kolejne wskazówki...










Przypuszczam, że do teraz już sporo z Was wie, gdzie się podziewałam ;) Ale dla tych, którzy nadal nie mają pewności... :))










Tak, to PARYŻ! :))) Zwiedzony w ciągu jednego, przedłużonego, bardzo intensywnego weekendu w 8-osobowym składzie. Chcę jeszcze!






Czas powrotu nadszedł zdecydowanie za szybko... Ale ja tam jeszcze wrócę ;)


W którym momencie zorientowaliście się, że to właśnie Paryż? :)) Jak Wam się podobała ta krótka wycieczka moim okiem (i obiektywem) widziana? :)

PS. Zdjęcia zamieszczone w tym poście są dziełami: moim oraz jednej z moich koleżanek. Ew. - dziękuję! Nie tylko za fotki. Mam nadzieję, że wrzucając je tutaj nie dokonałam nadużycia ;)

wtorek, 23 sierpnia 2011

A po malowaniu... ;)

Ostatnio często poruszam temat malowania paznokci. A co ze zmywaniem? ;)) W gruncie rzeczy jest to czynność nieodzowna, konieczna dla wszystkich malujących, wpisana w ogólnie pojęty manicure. Na szczęście zmywacza idealnego nie musiałam szukać zbyt długo :)


Oczywiście, że Nailty z Biedronki ;))

Spójrzmy, co mówi producent:

Nailty nie zawiera acetonu. Przy jego pomocy można zmywać lakier nawet z tipsów, nie niszcząc ich przy tym. Zawiera pielęgnacyjne składniki aktywne: kompleks witamin A, E, F, H oraz ekstrakty z kasztanowca i alg. Chroni płytkę paznokcia i skórę wokół niej przed wysuszeniem oraz regeneruje. Szybko i dokładnie usuwa lakier. Zapobiega matowieniu. 


Co tu dużo mówić - bardzo lubię ten produkt :)) W stu procentach spełnia swoje zadanie. Dokładnie zmywa każdy lakier. Nie wysusza płytki paznokcia ani skórek. Kosztuje tylko 4 zł! W zamian za tę kwotę otrzymujemy aż 200 ml zmywacza. Sporo zalet, a to nie koniec :) Najlepsza to taka, że ten zmywacz... całkiem nieźle pachnie :) Ekstrakt z kasztanowca robi swoje. Zapach jest dość intensywny i zdaję sobie sprawę, że niektórych może męczyć, ale dla mnie jest całkiem w porządku. Ale uwaga! Polecam powąchać przed zakupem. Wiem, że zdarzały się wadliwe (brzydko pachnące) partie.

Czy są tutaj jeszcze jakieś fanki Nailty? :)

niedziela, 21 sierpnia 2011

Magik :))

Wiem, że ledwo co prezentowałam Wam lakiery do paznokci (Eveline Holografic Shine), ale mimo to dziś także chciałabym podjąć ten temat. Idę za ciosem ;) i chwalę się swoim najnowszym nabytkiem - Nfu Oh nr 64 :)


Pierwsze, co rzuca się w oczy, to bardzo charakterystyczna buteleczka. Spójrzcie na te detale! Nieco kiczowate, ale i tak jestem pod wrażeniem :)



Lakier ma oszałamiającą pojemność - 17 ml.


Czy zdążę zużyć? Zależy jak bardzo polubię efekt, który dzięki niemu uzyskuję :) Zobaczcie, jak Nfu Oh 64 prezentuje się na paznokciach (dwie warstwy, brak top coata):




Podoba mi się :) Jak widzicie, jest to pastelowy, liliowy fiolet ze shimmerowym wykończeniem. Tak wygląda... w cieniu. Spójrzcie co się stanie, kiedy wystawię dłoń na dzienne, słoneczne światło! :D Koniecznie powiększcie zdjęcia :))




Ten lakier to najprawdziwszy magik! :)) Takiego efektu nie widziałam jak żyję. W cieniu stonowany, lekko lśniący kolor, a w świetle słonecznym istna feeria i orgia barw, które migoczą i przemieniają się jak szalone. Niniejszym oficjalnie ogłaszam markę Nfu Oh królową holo! Lakiery Eveline to przy tym egzemplarzu jedynie skromne preludium :)



Lakier kupiłam w oficjalnym polskim sklepie Nfu Oh - KLIK. Po obejrzeniu swatchy znalezionych w Internecie zdecydowałam się na kolor nr 64 - chłodny róż. W ofercie jest ich jeszcze kilka. Mimo pożądania, jakim zapałałam do niemal wszystkich, kupiłam tylko jeden - powodem była oczywiście cena. Lakier wraz z przesyłką kosztował prawie 50 złotych. Drogo, ale czasem można (i warto!) zaszaleć - to akurat był taki spóźniony prezent urodzinowy ode mnie dla mnie ;)

Czas na specyfikację ;) Lakier ma fajną konsystencję. Przyjemnie się nim maluje - nie rozlewa się po skórkach ani nie jest zbyt gęsty czy tępy. Do pełnego pokrycia prześwitów potrzeba trzech warstw, aczkolwiek już dwie dają zadowalający efekt (tyle właśnie widzicie na powyższych zdjęciach). Schnie bardzo szybko - to chyba jakaś cecha wspólna lakierów holo? :) Trwałość standardowa - na moich paznokciach bez zarzutu trzyma się 3-4 dni. Pewnie będzie lepiej, kiedy użyję porządnego top coata. Zmywanie bezproblemowe :)

Nfu Oh w wydaniu holo można stosować samodzielnie lub jako top coat na inny, kryjący lakier. Drugi wariant zamierzam przetestować już wkrótce :) Jeśli jesteście zainteresowane, wrzucę efekty tego eksperymentu w jedną z kolejnych notek.

Co sądzicie na temat holo od Nfu Oh? Ja wpadłam po uszy, chcę więcej! ;))

piątek, 19 sierpnia 2011

Koniec świętowania ;))

Mucha podpowiada, że to już dzisiaj! Koniec świętowania. Czas na ogłoszenie wyniku naszego urodzinowo-rocznicowego rozdania właśnie nadszedł ;) Pamiętacie nagrody? Chętnie przypomnę, co było do zgarnięcia :))



Lekki lotion do ciała Balea - Fresh Melon oraz brokatowy top coat Essence - Circus Confetti :)) oba produkty są oczywiście nowe.

W rozdaniu wzięło udział 147 osób. Wśród nich szczęściara! Nie przedłużajmy :))

Urodzinowo-rocznicowa nagroda Viollet & Muchy wędruje do...


Kokosowej Panny! 

Gratuluję! Czekam na maila z danymi do wysyłki (viollet.blogspot@gmail.com). Pozostałym uczestniczkom dziękuję za udział i liczne życzenia! Zapraszam w moje skromne blogowe progi jak najczęściej :)) czy muszę dodawać, że wkrótce znowu pojawi się coś do zgarnięcia? ;)

PS. Jak pewnie zauważyłyście, blog Na obcasach znowu przeszedł metamorfozę... Obiecuję, że kolejnych zmian prędko nie będzie ;) W końcu jestem usatysfakcjonowana jego wyglądem. Mam nadzieję, że obecny layout trafia w Wasze gusta :))

czwartek, 18 sierpnia 2011

Holo - rewelacja :))

Lubię malować paznokcie. A właściwie nie tyle malować, co mieć je pomalowane ;)) Często przeglądam półki uginające się pod ciężarem różnorodności lakierów, myszkuję po Internecie w poszukiwaniu swatchy, odwiedzam Klub Lakierowy (KLIK)... Niemal równie często kończy się to jakimś zakupem ;) Całe szczęście, że lakiery do paznokci to ten typ produktu, który nie rujnuje kieszeni :) zwłaszcza, kiedy mowa lakierach drogeryjnych. I skoro już o nich wspomniałam... zobaczcie, na jaką gratkę trafiłam ostatnio w niewielkiej drogerii!


Lakiery Eveline Holografic Shine :)) Zważając na fakt, że to emalie z efektem holo, które wprost uwielbiam, nie mogłam nie wziąć wszystkich opcji kolorystycznych, jakie tylko udało mi się znaleźć w wielkim koszu ;) Zapłaciłam... 2,70 zł za sztukę! Taniocha :)) Lakiery to co prawda opcja "mini" (każdy ma 4,5 ml), ale cena i tak jest bardzo korzystna :)

W ciągu tygodnia, który minął od ich zakupu, zdążyłam przetestować je wszystkie :) i specjalnie dla Was dokumentowałam efekty! Zapraszam na prezentację :)

Kolor 403 - jasny, cukierkowy róż:



Kolor 414 - chłodny fiolet:



Kolor 413 - śliwka:



Kolor 409 - przybrudzony koral:



Kolor 408 - złoto:



Kolor 420 - brąz:



Efekt holo nie rzuca na kolana, ale jednak jest :) Na zdjęciach wyraźnie widać iskrzenie (zwłaszcza po ich powiększeniu). Kolory nie zmieniają barwy, natomiast mocno opalizują w słońcu. Prawdę mówiąc nie oczekiwałam niczego więcej od lakierów za 2,70 zł ;) Jestem zadowolona. 

Holo to jednak nie wszystko. Coś o czym muszę wspomnieć, to jakość tych lakierów. Słuchajcie, rewelacja! Bardzo wygodny pędzelek, idealna konsystencja (lakier nie jest ani za gęsty, ani za rzadki), zadowalające krycie i głęboki efekt holo już przy dwóch warstwach, błyskawiczne wprost wysychanie (bez żadnych wspomagaczy!), standardowa trwałość (3 dni, później lakier zaczyna się ścierać) i - co najbardziej mnie zaskoczyło - dziecinnie łatwe zmywanie :)) Ze względu na iskrzące drobiny spodziewałam się problemów w tej kwestii, a tu niespodzianka - lakier schodzi z łatwością, w mgnieniu oka, niczym kremowy lakier bez drobinek. Hit! Po stokroć polecam :))

Na koniec małe podsumowanie:


Miniatury ułożone są w tej samej kolejności, co lakiery na środkowym zdjęciu - od górnego lewego, do dolnego prawego. Na wszystkich zdjęciach widzicie paznokcie pomalowane dwiema warstwami lakieru, bez top coata.

Lubicie lakiery z efektem holo? Który z zaprezentowanych powyżej kolorów podoba Wam się najbardziej? :))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...