poniedziałek, 7 listopada 2011

Nie lubię różowego...

A konkretnie - nie lubię różowego zmywacza do paznokci Isany! Bo sam kolor owszem, lubię ;)

(foto: modaija.pl)

Jakiś czas temu pisałam Wam o moim faworycie w tej kategorii, czyli o biedronkowym zmywaczu Nailty. Dostałam wówczas masę komentarzy oskarżających go o rozdwajanie i zły stan paznokci. Wiele z Was zachwalało właśnie Isanę (bez wskazania na konkretny jej wariant). Ja na Nailty nie narzekam, ale z ciekawości poszłam za Waszymi radami. Kupiłam zmywacz Isany, użyłam i ... pożałowałam. Pokażę Wam na zdjęciu, dlaczego. Ostrzegam, że widok jest raczej niefajny...


Ten bezacetonowy, rossmanowski zmywacz strasznie wysusza! Nie tylko paznokcie i skórki, ale i skórę, z którą ma kontakt poprzez nasączony wacik. Cieszę się, że kupiłam najmniejszą buteleczkę (50 ml) - dłuższe używanie tego preparatu mogłoby skończyć się permanentnym przesuszeniem skórek, które po każdym zastosowaniu z trudem doprowadzałam do porządku.

Różowy zmywacz Isany w gruncie rzeczy spełnia swoje zadanie - zmywa lakiery do paznokci bez większego trudu. Mimo to - jak dla mnie - jest skreślony. Tak mocne wysuszanie jest niewybaczalne.

Ciekawa jestem zielonej, acetonowej wersji tego zmywacza. Macie z nią jakieś doświadczenia? Może znacie oba warianty? Czy zielony zmywacz Isany również pozostawia paznokcie i skórki w tak fatalnym stanie, jak jego różowy odpowiednik?

piątek, 4 listopada 2011

Na pokuszenie :)

Wiem, że sporo tu ostatnio kulinariów, ale... nie mogłam się oprzeć, wrzucam kolejne pyszności. Na pokuszenie :) Placuszki czekoladowe! Że też przypomniałam sobie o tym przepisie akurat wtedy, kiedy postanowiłam lepiej niż zazwyczaj zadbać o swoją figurę i kondycję... ;)) 


Składniki (proporcje na ok. 12 sztuk):

2 duże jajka
1 szklanka mleka
3 łyżki oleju
1,5 szklanki mąki
1/3 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
0,5 płaskiej łyżeczki soli
płatki czekoladowe (posypka / starta czekolada)

Przygotowanie:

Wszystkie składniki oprócz płatków czekoladowych zmiksować na gładko. Wrzucić płatki, wymieszać. Można odstawić na kwadrans, by ciasto się napowietrzyło, nie jest to jednak niezbędne. Smażyć bez użycia masła / oleju, na średnim (!) ogniu - na dużym placuszki będą się przypalać. Podawać z czym dusza zapragnie :) Np. z sosem czekoladowym, bitą śmietaną, lodami, owocami...



I jak? Cieknie Wam ślinka? ;)

wtorek, 1 listopada 2011

Well done, Wella ;)

W lipcu dostałam do przetestowania wszystkie szampony i odżywki marki Wella z profesjonalnej serii Pro Series. Pisałam Wam o tym TUTAJ. Zużyć cztery półlitrowe butle szamponów i cztery takie same butle odżywek to nie lada wyzwanie! Próbuję od niemal czterech miesięcy i jeszcze mi się nie udało ;) Niemniej jednak jestem już gotowa do przedstawienia Wam swojej opinii o tych produktach.

Najpierw prezentacja :) Do testów przesłano mi zestawy szamponów i odżywek reprezentujące każdą z linii Pro Series: nadającą włosom objętości i lekkości Volume, mającą chronić włosy farbowane Color, nabłyszczającą Shine oraz regenerującą włosy zniszczone Repair.

(foto: www.sanitex.eu)

Koniecznie muszę nadmienić, że jestem posiadaczką włosów długich, farbowanych (z brązu na... inny brąz ;)), przez lata zadręczanych prostownicą i suszarką. Te ostatnie staram się ograniczać, ale nie potrafię całkowicie z nich zrezygnować - moje włosy są więc stale narażone na działanie wysokiej temperatury.


Wszystkie linie Wella Pro Series mają pewne punkty wspólne. Odnalazłam jednak kilka różnic.

Każdy z szamponów Wella Pro Series cechuje się bardzo dobrymi właściwościami myjącymi. Wszystkie bez problemu radzą sobie chociażby ze zmywaniem olejów z włosów. Świetnie się pienią. Żaden z nich w wyraźny sposób nie obciążył moich włosów. Szampon Volume jest kosmetykiem bezbarwnym. Ma również najkrótszy skład. Pozostałe trzy charakteryzują się białą barwą i perłową poświatą. Co ciekawe, skład szamponów Shine i Repair jest identyczny!

Skoro już jestem przy kwestii składów - ciekawie rzecz ma się również w przypadku odżywek. Skład odżywek Shine i Repair jest praktycznie identyczny (podobnie jak w przypadku szamponów)... Różnica polega na tym, że dwa ze składników zostały odwrócone kolejnością (czyli odwrócono ich procentową zawartość w kosmetyku). Czy ta różnica ma znaczenie? Zależy od proporcji... ale nie sądzę, dla mnie to po prostu jedna i ta sama odżywka pod dwoma nazwami. Odżywki Color i Volume posiadają zupełnie inne, "niepowtarzalne" składy.

Wszystkie kosmetyki Wella Pro Series pachną przyjemnie i nienachalnie. Zapachy te nie utrzymują się na włosach (co akurat mnie cieszy). Pojemność każdej z butli to aż 500 ml! Tyle dostajemy za około 15 złotych. Z uwagi na ilość i wydajność otrzymywanego produktu uznaję tę cenę za korzystną :)

Moja opinia:

O żadnej z linii nie mogę powiedzieć: "nie lubię" ;) Testy wszystkich czterech uznaję za mniej lub bardziej udane. Mam jednak swoich faworytów :)

Cały czas waham się, które produkty postawić na piedestale. Linie: Color i Repair polubiłam chyba tak samo. Między tymi szamponami dostrzegam tylko jedną subtelną różnicę - Color ładniej pachnie ;)) więc to jego oceniam najwyżej. Szampon Repair jednak mocno depcze mu po piętach ;) W kwestii odżywek - Color jest nieco bardziej skoncentrowana, niż jej przeciwniczka. Bardziej gęsta, sztywniejsza. Tu wybór będzie odwrotny - wolę odżywkę Repair. Również jest skoncentrowana, świetnie nawilża, nie plącze włosów, a - ze względu na konsystencję - nieco łatwiej rozprowadza się na całej długości włosów. Niemniej jednak odżywka Color to także super produkt :)

Na temat linii Shine nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Ot, fajny szampon i fajna odżywka. Wyraźniejszego niż zazwyczaj blasku włosów nie zaobserwowałam. Produkty są z pewnością godne polecenia, bardzo dobre, jednak zalecam nie spodziewać się po nich cudu :)

Jedyne, drobne zastrzeżenia mam do linii Volume. Moja ocena to zapewne wynik formuły tych produktów: bezbarwny, nieco żelowy szampon i lżejsza od pozostałych sióstr Pro Series odżywka. Dla mnie niewystarczająca. Byłabym niesprawiedliwa pisząc, że Volume nie jest udaną linią. Bo jest. Szampon świetnie myje (choć do zmycia oleju potrzebne jest mycie dwukrotne), dobrze się pieni, nie obciąża moich włosów. Odżywka nawilża, jednak nie tak, jak tego potrzebuję. Podczas testów tej linii napotkałam na niewielkie problemy z rozczesywaniem włosów - widać potrzebują czegoś bardziej zdecydowanego w działaniu. Polecam Volume osobom posiadającym cienkie włosy. Prawdopodobnie nie zaobserwujecie obiecywanego przez producenta zwiększenia objętości, ale istnieje duża szansa, że produkty Volume nie obciążą delikatnej czupryny. Treściwe Color, Repair i Shine mogłyby zrobić tę krzywdę posiadaczkom cienkich włosów.

Jak już wspomniałam - wszystkie linie Wella Pro Series oceniam na plus. Testy żadnej z nich nie wywołały mojego niezadowolenia. Pomiędzy trzema z nich (Color, Repair i Shine) różnice są bardzo subtelne. Na ich tle wyróżnia się jedynie Volume, którą ja polubiłam najmniej, a która właśnie dzięki swej "inności" znajdzie swoje zwolenniczki. Szampony i odżywki Wella Pro Series nie są kosmetykami do zadań specjalnych, jednak świetnie sprawdzają się jako podstawa codziennej pielęgnacji włosów. Co tu dużo mówić - well done, Wella! :))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...