Niespełna dwa miesiące temu poinformowałam Was o nowościach, jakie do swojej oferty wprowadziła marka Sanoflore. Mam na myśli jedwabiste żele pod prysznic w trzech wariantach zapachowych (KLIK). Wówczas zaproponowałam Wam rozdanie, pamiętacie? Do rozlosowania były dwa żele, a warunkiem udziału w konkursie była deklaracja rzetelnego przetestowania i napisania krótkiej recenzji wygranego produktu. I oto są! Trzy krótkie opinie na temat jednej z trzech nowości Sanoflore - jedna moja i dwie gościnne :) Do trzech razy sztuka! Zapraszam :)
Po pierwsze - recenzja Black Rose, która testowała jedwabisty żel z kojącymi płatkami kwiatów z Hibiskusa Bio :)
Zacznę od tego, że jest to moje pierwsze spotkanie z marką Sanoflore, jeszcze nie miałam żadnego ich kosmetyku. Wylosowałam jedwabisty żel pod prysznic z kojącymi płatkami kwiatów z hibiskusa Bio. Po cichu liczyłam na cytrynę ale nie jestem rozczarowana. Jest to dodatkowo moja pierwsza wygrana, więc cieszę się podwójnie.
Żel zamknięty jest w standardowej tubie z miękkiego plastiku z zatrzaskiem. Opakowanie jest ładne i przyjemne dla oka. Zamykanie żelu nie stwarza problemu przy otwieraniu, nie musimy się też bać, że samo się otworzy. Kosmetyk ma pojemność 200 ml.
Żel ma przyjemny zapach, który podczas kąpieli jest dość intensywny. Nie jest nachalny, więc nie musimy się bać, że będzie nam przeszkadzał lub wywoływał ból głowy. Zapach ten nie utrzymuje się długo na skórze po kąpieli. Żel dobrze się pieni, tworząc delikatną, jedwabistą pianę. Nie musimy dawać go dużo na gąbkę, wystarczy odrobina. Jego konsystencja jest rzadka, wręcz leista. Trzeba uważać by nie wylać go podczas otwierania, dlatego lepiej robić to trzymając opakowanie do góry nogami bądź bokiem. Jak dla mnie lepszym rozwiązaniem byłoby opakowanie z pompką. Wtedy nie musiałabym za każdym razem uważać, by go nie wylać. Żel nie ma koloru, jest przezroczysty.
Po pierwszym użyciu byłam zadowolona, ciało po kąpieli było bardzo delikatne i miękkie w dotyku. Nie mogę powiedzieć, by nawilżał skórę ale też nie zauważyłam by ją wysuszał. Wiadomo, balsam lub masło do ciała jest konieczne. Skóra po kąpieli jest czysta i tak jak wspomniałam delikatna i miękka. Jeśli chodzi o skład, to powiem szczerze, że się na nim nie znam, więc nie będę go opisywać.
Podsumowując - jestem zadowolona z tego żelu. Bardzo cieszę się, że udało mi się go wylosować. Dobrze spełnia swoje zadanie, czyli dobrze oczyszcza skórę. Dodatkowo ładnie pachnie, więc polecam. Dziękuję Viollet za zorganizowanie tego rozdania i za fajną nagrodę :)
Po drugie - opinia Słomki, której przypadł w udziale jedwabisty żel pod prysznic z sokiem z Cytryny Bio :)
Marka Sanoflore, czy raczej L'Oréal w odsłonie dla biofilów, wypluła na sklepowe półki Jedwabisty żel pod prysznic z sokiem z Cytryny Bio. Bez mydła, bez parabenu, bez barwników. Wam też jedwabisty rozbrzmiewa w uszach innym, nieco mniej subtelnym przymiotnikiem wyrażającym aprobatę? Sprytnie… Tylko czy aby na pewno preparat Sanoflore jest zajedwabisty?
Opakowanie wzbudziło moją sympatię. Zerwałam zabezpieczającą folię (hurra, nikt przede mną nie zaglądał, hurra) i cytrynowa tubka trafiła do łazienki, gdzie od ponad miesiąca nieustannie staje na głowie, żebym każdego dnia bez problemu mogła wydobywać jej zawartość. Nie zużyłam jeszcze do końca, została jakaś ćwiartka - co widzę dzięki temu, że tubka jest transparentna – ale czuję, że nie będę miała trudności z wyciśnięciem ostatniej kropelki. Miło.
Żel pachnie do mnie lemoniadą. Skórką cytryny prawdziwszą niż te oszusty pakowane do różnych środków czystości. Oni tam się chwalą nawet, że zapach w 100% pochodzenia naturalnego. Okej. I jeszcze tym, że dodali brązowego cukru i jakiegoś trawska (wetiwerii). Ja tam prosta dziewka jestem, wiem tylko, że mnie ta woń orzeźwia i odświeża. I że z umytego ciała szybko się ulatnia.
A teraz wyznam Wam tajemnicę: przy żelach najczęściej sięgam po myjkę. W przypadku pana jedwabistego sprawdziła się wyśmienicie. Wystarczyła kapka, żeby dobrze się pienił (SLS). Próbowałam samą ręką, bez oprzyrządowania myjącego. Próba oczywiście oczyszczająca, ale niezbyt satysfakcjonująca.
Z początku wydawało mi się, że żel trochę mnie podsusza, ale dla świętego spokoju zrobiłam test i na kilka dni odstawiłam wszelkie pokąpielowe nawilżacze i natłuszczacze. Oprócz tego, że dziwnie się czułam na tym miniodwyku, nie zauważyłam, aby moja skóra jakoś na tym ucierpiała.
Wydajność? Jeśli uważnie czytacie i dobrze liczycie, to wiecie, że miesiąc regularnego mycia kosztował mnie 3/4 tubki. Powiedzmy, że ujdzie…
Mówiąc w skrócie: żel przyjemny, chociaż bez szału. Mogłabym do niego wrócić, ale tego nie zrobię, bo cena około 35 złociszy za tubkę 200 ml środka myjącego nieszczególnie do mnie przemawia, nawet tym naturalnym głosem.
Po trzecie - moja opinia na temat jedwabistego żelu pod prysznic ze zmiękczającym ekstraktem z Wanilii Bio :)
Produkt od samego początku wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Opakowanie jest super! Elegancka, elastyczna, półprzezroczysta tuba o pojemności 200 ml, przez którą bez problemu można ocenić poziom zużycia żelu. Korek dozuje dokładnie taką ilość kosmetyku, jaka jest pożądana.
Żel ma lejącą, dość rzadką konsystencję. Nie wpływa to jednak negatywnie na jego wydajność, ponieważ już niewielka ilość doskonale się pieni - zapewne dzięki kremowej bazie, na którą składają się kokos i cukier. Zapach Wanilii Bio jest obezwładniający :) Wyczuwalny od pierwszej chwili, słodki, przyjemny, ale nie męczący. Wyważony, taki w sam raz dla wielbicieli dyskretnej słodyczy :) Nie utrzymuje się na skórze, co uznaję za zaletę - dzięki temu unikam problemu z mieszaniem się zapachów żelu i perfum.
Żel nie wywołał żadnej negatywnej reakcji mojej skóry - nie wysuszył jej ani nie podrażnił. Z przyjemnością zużyłam go do ostatniej kropli (której wyciśnięcie z elastycznej tuby nie stanowiło najmniejszego wyzwania) - zajęło mi to mniej więcej miesiąc :)
Kosmetyk opatrzony jest logiem EcoCert. Nie zawiera mydła, parabenów ani sztucznych barwników. Plus! Niestety nie dopatrzyłam się jednak znaku informującego o nietestowaniu na zwierzętach... Skład jest w porządku. Nie rzuca na kolana (ekstrakt z wanilii gdzieś na szarym końcu...), ale i krzywdy nie robi. Nie czepiam się - w końcu to tylko kosmetyk myjący do spłukiwania, przeznaczony do ciałą, a nie chociażby krem pod oczy.
Czy kupię ponownie? Nie sądzę... Powód jest prozaiczny. Cena. Jedwabisty żel pod prysznic Sanoflore to kosmetyk bardzo przyjemny w stosowaniu, ale drogi. 35 złotych za 200 ml? Za tę kwotę mogę kupić nawet 3 litry (!) drogeryjnego produktu lub kilkanaście kostek myjących / mydełek. Jednak jeśli dla Was koszt nie jest decydującym kryterium, a przy okazji cenicie naturalne, ekologiczne kosmetyki, to koniecznie sięgnijcie po Sanoflore. Nie przewiduję rozczarowania :))
nie mam żadnego kosmetyku z tej firmy ale mam nadzieję to szybko zmienić, mam ochotę na ich krem miodowy do twarzy, czytałam o nim same dobre rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJest fajny, ale moim zdaniem jeszcze lepszy jest zielony, ten z gamy przeciw niedoskonałościom :) A a'propos kremów - zajrzyj tu jutro... :)
UsuńHmm nie slyszalam o tej firmie. Jednak ceny spore ;( Buziaki, zapraszam na nową notkę ;)
OdpowiedzUsuńCeny spore, ale za krem nie waham się ich płacić :D
Usuńcos mi się obiło o uszy o tej firmie, jednak nigdy szczególnie nie zainterosowałam się nią. Te żele wyglądają bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPachną równie pysznie :))
Usuńnajbardziej ciekawia mnie te zapachy bo sa dla mnie bardzo wazne pod prysznicem. ale ta cena... uh :( za to fajny pomysl na prezent
OdpowiedzUsuńMasz rację, na prezent jak znalazł! Fajnie jest dać komuś coś, na co jemu szkoda kasy :) i równie fajnie jest coś takiego dostać :)
UsuńJak mnie cieszy nowy post u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o żele, to nie znam, nie miałam okazji ich używać..
Dziękuję :* Ogarniam magisterkę, więc jeszcze ze dwa, trzy miesiące będę Was prosić o wyrozumiałość...
UsuńMoże bym po niego sięgnęła gdyby nie cena. Nawet gdybym cierpiała na nadmiar gotówki, wydanie 35 złotych na żel pod prysznic jest niedorzeczne. Zwłaszcza, że równie ładnie pachnące i dobrze myjące produkty można mieć za 1/10 tej ceny? No dobra, powiedzmy 1/7 ;) Żel ma myć, a mnie nie robi różnicy jak bardzo jest naturalny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzkopuł tkwi właśnie w tej naturalności. W końcu piana z kosmetyków myjących spływa do odpływu wanny, stamtąd w ziemię, i nie wpływa to pozytywnie na środowisko... Sanoflore to żel mu przyjazny :) Ale fakt, cena jest wysoka.
UsuńO, dzień dobry :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńŚwietne recenzje, fajny blog kochana;) Oczywiście polubiony;)
OdpowiedzUsuńhttp://annaantje.blogspot.com/
Miło mi, witaj! :)
Usuń