"Mario Vargas Llosa (urodzony 28 marca 1936 roku w Peru), jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy, autor wielu powieści, opowiadań, sztuk teatralnych i literatury faktu, publicysta i polityk. Pisać zaczął już we wczesnej młodości, a swą debiutancką powieść Miasto i psy wydał w wieku dwudziestu siedmiu lat. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród literackich, w tym Nobla w 2010 r. Wśród jego najlepszych powieści znajdują się między innymi Rozmowa w Katedrze, Ciotka Julia i skryba, Kto zabił Palomina Molero?, Święto kozła, Pantaleon i wizytantki, Zielony dom. W swojej twórczości Llosa sięga do wielu gatunków i konwencji literackich, nie stroni od wątków autobiograficznych i wyrafinowanych gier z czytelnikiem."
(www.znak.com.pl)
Link do oficjalnej strony pisarza: KLIK.
Pierwszy kontakt z twórczością tego autora miałam w liceum, kiedy to obowiązkowo należało przeczytać "Pantaleon i wizytantki" - powieść bardzo zabawną, a zarazem gorzką, satyryczną, w sposób ukryty ośmieszającą system sprawowania władzy. Później sięgnęłam po książkę "Ciotka Julia i skryba" - kontrowersyjna, autoironiczna, z wyraźnymi nawiązaniami do wątków z życia samego Vargas Llosy, który przecież poślubił własną ciotkę. W 2007 w ręce wpadły mi "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" - opowieść o mężczyźnie, którego życie determinowane jest przez spotkania z femme fatale, niegrzeczną dziewczynką... Opowieść o miłości toksycznej, perwersyjnej, inspirującej, doprowadzającej do obłędu.
Mario Vargas Llosa porusza tematy zarówno zwyczajne, codzienne, jak i te poważne - związane chociażby z polityką. Wywołuje lawiny emocji, nie unika kontrowersji i skandalu, gra satyrą, bywa perwersyjny, a pewne sytuacje opisuje w taki sposób, że czytelnik odczuwa wszystko na własnej skórze... No cóż, on sam nie jest i nigdy nie był grzecznym chłopcem.
Podczas spotkań z dziełami Llosy nie sposób się nudzić. Kilka miesięcy temu postanowiłam poznać je wszystkie oraz wrócić do tych, które już znam. Po kilku latach z pewnością odkryję w nich nowy sens - również ze względu na to, że sama dojrzałam. Marzę, by zgromadzić w domowej biblioteczce całą kolekcję - zwłaszcza, że wydawnictwo Znak (KLIK) wypuściło przepiękne wydania, które bardzo cieszą moje oczy :))
Obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką czterech tomów:
"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki", "Ciotka Julia i skryba", "Pochwała macochy" oraz "Jak ryba w wodzie" (wspomnienia autora).
Dwie ostatnie książki kupiłam dosłownie wczoraj :)
Na korzyść tych wydań przemawia również to, że w większości drukowane są na BIAŁYM papierze - przyznaję, że mam hopla na tym punkcie ;)
Po sesji egzaminacyjnej (której koniec zaplanowany jest na 20. lutego) z przyjemnością zabiorę się za zgłębianie jego twórczości od początku do końca. Chcecie poczytać o moich wrażeniach związanych z poszczególnymi książkami? Nie? No cóż... i tak je opiszę ;)
Przy okazji dzisiaj okazało się, że Kota również lubi Llosę :))
Postanowiła poprzeszkadzać... Nadawałaby się na okładkę, niegrzeczna dziewczynka! ;)
Ja zakupiłam mamie 3 tytuły z tego nowego wydania na gwiazdkę. Bardzo się ucieszyła, bardzo spodobało jej się wydanie. Jest naprawdę godne uwagi :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam czytac:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na bloga:)
u mnie sesja już się skończyła:)
Llose czytalam swojego czasu w oryginale, po hiszpansku, i musze przyznac, ze nigdy nie zakochalam sie w jego tworczosci. "Zielony dom" byl wrecz dla mnie droga przez meke ... ;) Zdecydowanie wole Marquez'a, Cortazar'a, Jorge Franco Ramos'a ... co nie zmienia faktu, ze wydania sa sliczne, a post jak najbardziej ciekawy :*
OdpowiedzUsuńStri-lingo, też chętnie przyjęłabym taki prezent :D
OdpowiedzUsuńKobiecewariacje, a znasz twórczość Llosy?
Końca sesji zazdroszczę, ja jeszcze ten i kolejny weekend mam przechlapane ;)
Urban, dla każdego coś miłego, ja bardzo lubię Llosę :)) Marquez też mnie nęci, swego czasu przymierzałam się do zakupu dwóch jego książek. Pewnie wrócę do tego planu ;)
Lista książek do przeczytania rośnie...
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, żebym przy jakiejś książce zaśmiewała się tak, jak przy Pantaleonie :DDD
OdpowiedzUsuńUwielbiam (!) Szelmostwa.. ;) Pochlonela mnie ta ksiazka w sekunde!
OdpowiedzUsuńOjjj nieeeee, Llosa kojarzy mi się ze studiami i z egzaminami z literatury... Też niespecjalnie mi przypadł do gustu, podobnie jak Marquez czy właśnie Cortazar. Za to lubię np. Lucia Extebarria - polecam bardzo :) Eduardo Mendoza to też jeden z moich ulubieńców :D
OdpowiedzUsuńSimply, to chyba dobrze? ;) Zrób odwet, poleć mi coś :D
OdpowiedzUsuńCammie, ja też boki zrywałam, dlatego tym chętniej do tej lektury wrócę :))
Blondeshead, sięgnij po Pochwałę macochy, słyszałam że to czysta perwersja ;))
Greatdee, dzięki za rekomendacje, sprawdzę je :) ale najpierw Llosa ;)
Hm, ja ostatnio się zaczytuję w fantasy, nie wiem czy lubisz ten gatunek; jeśli tak, spodobały mi się książki Trudi Canavan. Uwielbiam też Tolkiena ("Władca pierścieni", "Hobbit").
OdpowiedzUsuńKsążki "akcji": seria Millenium Stiega Larssona,
kryminały: Camila Lackberg. Spodobały mi się też dwie książki Zafona: "Cień wiatru" i "Gra anioła". Och, uwielbiam czytać:)
Simply, ja z fantanstyki lubię (uwielbiam!) tylko Harrego Pottera ;) Tolkiena wolę oglądać, najlepiej w kinie. A książki autorów takich jak Canavan... no nie przemawiają do mnie ;) ale wiadomo - fajnie, że każdy lubi coś innego :) Millenium mam na półce, czeka grzecznie na swoją kolej (i chyba jeszcze trochę poczeka, bo mam ambicje związane z Llosą :P).
OdpowiedzUsuńOjjj nie! Tolkiena TRZEBA przeczytać :D Serio.
OdpowiedzUsuńA co do Zafona to mi się "Cień Wiatru" podobał, "Gra Anioła" wcale, za to "Marina" jest fajna.
Co jeszcze mogę polecić, hmmm... Carmen Laforet "Złuda", polecam bo to coś innego ;)
A co do "Pantaleona i wizytantek", może dlatego, że to była moja lektura obowiązkowa na studiach (w oryginale) jakoś nie zaśmiewałam się aż tak bardzo ;)
Greatdee, ale ja czytałam Tolkiena... dokładnie półtorej tomu... i prawdę mówiąc bardziej mnie umęczył, niż zachwycił ;) Z kolei na wielkim ekranie to co innego.
OdpowiedzUsuńPantaleon w oryginale? Szacun ;))
Przeczytałam "Kto zabił ..." - bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńJa jestem w trakcie czytania "Ciotka Julia i skryba" :) Czytanie przerwała mi sesja (na UEK w Krakowie :)) ) a dzisiaj, wracając na ferie do domu, zapomniałam zabrać książki.. :( Jak dokończę, to na pewno zabiorę się za inne :) pozdrawiam i życzę miłej lektury :-)
OdpowiedzUsuńKamila, to dobrze mnie nastraja do tej książki :) bo mam ją wciąż przed sobą.
OdpowiedzUsuńAsia, to może studiujesz z moimi koleżankami :))
"Ciotka Julia i skryba" - kawał dobrej książki ;)
Viollet, ja mam za sobą "Pochwałę macochy" i powiem Ci, że jak dla mnie to kontrowersyjna literatura ;-) dużo erotyki, realistycznym opisów anatomii i fizjologii człowieka... mocne i wciągające, polecam!
OdpowiedzUsuńP.S. zapraszam do mnie, na razie początki ale się rozkręcam powoli :-)
Chyba skusze sie na zakup bo wydania sa przepiekne:)a przy okazji pora nadrobic w tej kwestii bo ostatnio tylko kosmetyczna mania;)i odczuwam lekki przesyt:P
OdpowiedzUsuńIdalio, taaaa... słyszałam ;)) :D
OdpowiedzUsuńHexx, różnorodność jest faaaajna ;)