czwartek, 3 lutego 2011

Słona słodycz...

Wyobrażacie sobie perfumy, w których pomiędzy słodkimi, otulającymi nutami da się wyczuć wyraźny akord soli? Mnie było ciężko... aż do pierwszego spotkania z tą niesamowitą kompozycją. Jeden psik, nos zbliżony do nadgarstka i nagle znalazłam się na dnie morza, otoczona bogatą rafą koralową oświetloną światłem słonecznym. Tak jest za każdym razem, kiedy skrapiam skórę zapachem "L" od Lolity Lempickiej...

(foto: parfumslolitalempicka.com)

Sądząc po (nota bene pięknym) plakacie reklamowym "L", właśnie taki był zamysł jej twórców:


(foto: melastardu13.centerblog.net)


Zapach wierny wspomnieniu o skórze delikatnie dotkniętej przez słońce i lekko muśniętej przez fale. Pozostawia smak soli na ustach... Zamyka w sobie morze i Syrenę jako jego jedyną kochankę. Niebezpiecznie kobieca, piękna i dzika, wydaje się oddawać kapryśnym falom. Flakon w kształcie serca jest klejnotem uchwyconym w sieć utkaną ze złotej nici, skarbem w kolorze akwamaryny ukształtowanym przez fale. Ozdobiony kryształowo-złotym korkiem, chroniącym drogocenne wspomnienia z głębin morza, niczym skarby schwytane w sieć: perłową wodę, rozgwiazdę i inicjał inkrustowany perłami...




"L" de Lolita to zapach niesamowicie kobiecy, zmysłowy, przywodzący na myśl pożądanie. Jest niczym skarb znaleziony na dnie oceanu. Ciepły, orientalny, jedyny w swoim rodzaju. Słodki, ale nie oczywisty. Nuta soli morskiej łamie standardy, niezmiennie zadziwia i zachwyca. "L" niesie ze sobą woń wanilii, egzotycznego drewna i korzenne akcenty.


Nuty zapachowe:
- serca: bergamotka, gorzka pomarańcza
- głowy: cynamon, piżmo, kwiat nieśmiertelnika
- bazy: wanilia, drzewo sandałowe, tonka.


"L" to dla mnie wyraz nostalgii za egzotycznymi wakacjami. Słodko-słony otulacz na jesienno-zimowe dni i noce. Ogromny plus za trwałość - zapach wyczuwam przy skórze nawet po ośmiu godzinach od użycia. Kolejna seria braw za cudowny flakonik. Niemal (ale jednak nie) kiczowaty, kojarzący się z tym samym, z czym kojarzy się jego zawartość. Piękny!


"L"de Lolita to miłość od pierwszego niuchnięcia. Żadna przelotna miłostka, żadne zauroczenie... MIŁOŚĆ. Gości u mnie od kilku miesięcy i jestem pewna, że nie opuści mnie przez najbliższe lata. Pierwsza buteleczka L-ki powoli pokazuje dno. Na szczęście wczoraj pocztą dotarł do mnie nowy, pełny, cudowny flakonik...





Pochwalę się, że nowa buteleczka 50 ml kosztowała mnie jedynie 32 złote, licząc już z kosztem przesyłki! Zawdzięczam to wspaniałej wizażowej koleżance, która w grudniowym konkursie perfumerii TagoMago (KLIK) przeprowadzanym na Facebooku wygrała dla mnie bon o wartości 100 złotych! Asiu, dziękuję! :* i służę dziękczynną odlewką :)


Czy dla Was L de Lolita również oznacza skok we wzburzone morskie fale, skórę ogrzaną słońcem i pucharek lodów waniliowych oprószonych cynamonem...?

23 komentarze:

  1. bardzo chętnie bym przetestowała! gdy tylko będę miała możliwość zrobię to:) pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę nie wiem jak pachną , ale jak będę w perfumerii to je na pewno powącham.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam w domu próbkę i na razie niuchnęłam raz i wiem że zapach mi się bardzo podoba, mmm pucharek lodów;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przetestujcie L-kę dziewczyny, warto ją chociaż poznać :) Tylko uwaga: niemal identyczny flakon ma zapach Lolity "Fleur de Corail" (buteleczka jest nieco matowa). Nie pomylcie się ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Niuchnę :D Nie znam ale po Twoim opisie chce wiedzieć chociaż jak pachna :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze a ja mialam i sie pozbylam.jakos sie ni polubilysmy. musze sobie przypomniec ten zapach:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Atino, Iwetto :))

    Kosmetykoholiczko, może sekret tkwi w porze roku? "L" wg mnie sprawdza się tylko późną jesienią i zimą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam tej niebezpiecznej kobiecości i dzikości nie czuję, ale rzeczywiście, zapach jest niezwykły i może zauroczyć. Tak, jak klasyczna Lolita mnie odrzuca, tak L lubię. Choć to zupełnie nie moja zapachowa bajka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, dla mnie (na mnie) L jest mega kobieca :) Co do klasycznej Lolity - mam podobne odczucia. Z ulgą oddałam w dobre ręce. A Twoja bajka to chyba kadzidlaki, dobrze myślę? :))

    OdpowiedzUsuń
  10. O, ale fajnie! :D Morska woda? Lato? Rozgrzana skóra? Mrrrr... Na pewno przetestuję ten zapach, kilka Twoich typów perfumowych bardzo mi pasuje, może i ten? :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Będę musiała przetestować, jak będę w pobliżu jakiejś perfumerii. Opis brzmi baaaardzo, ale to baardzo zachęcająco:) I jeszcze ten kształt flakonika...cudo:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeden z moich ulubionych zapachów, ale przecież to wiesz :))) A te dobre ręce, w które wpadła twoja klasyczka Lolita, właśnie wypsikały ją do ostatniej kropli ;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Kadzidlaki, drewniaki, dymy... Ogólnie wszystko, co koło drewna leżało. Ale zdarza mi się doceniać kompozycje zupełnie obce mi klimatycznie. I L do takich właśnie miłych niespodzianek zaliczam.
    Gratuluję flakonika w nieprzyzwoicie dobrej cenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na mnie L to napewno nie pucharek lodów. Raczej słona mgła, ciepło kominka w zimowy wieczór i torchę dymu.
    Najbardziej ją lubię do grubych swetrów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Otóż poszłam i powąchałam - w pierwszej chwili "ble", ale w drugiej i każdej następnej było coraz lepiej... Jak gdzieś wyhaczę promocję, to szarpnę się na flakonik ;)
    PS. A w ogóle miło, że ten bon wykorzystałaś na taki właśnie zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, L to dokładnie to, lody waniliowe przeplatające się z solą morką. Na razie posiadam jedynie skromną odlewkę ale wierzę że niedługo [może na urodziny?] zagości u mnie pełen flakonik L, który dumnie postawię obok jej siostry - klasycznej Lolity.

    OdpowiedzUsuń
  17. Asia, Ty nie podejmuj pochopnych kroków! Poczekaj chwilę, podeślę Ci trochę na testy :)) Wyślę w poniedziałek.

    April, flakon w kształcie serca to w sam raz na walentynki... dla samej siebie ;))

    Cammie, na Tobie napewno pachniała cudnie :)

    Sabbath, miałam nosa! Dosłownie i w przenośni ;))

    Ewa, wow, ciekawe odczucia :)

    Kosmetyki i ja, życzę Ci takiego prezentu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. sądząc po moim wczorajszym lenistwie to musi być dobry znak, w każdym razie nic się nie stanie jeśli będziesz tak myśleć ;))
    a co do zapachu: nie spotkałam się z nim jeszcze nigdy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Podoba mi się flakonik i to bardzo! Z resztą jak wszystkie flakoniki LL, natomiast już sam zapach jest nie do końca "mój" ja akurat wolę klasyczna Lolitę oraz wersję w zielonym jabłuszku.

    OdpowiedzUsuń
  20. Paula, oby...
    oraz: przy najbliższej wizycie w Sephorze obwąchaj!

    Katalino, fakt, flakoniki Lempickiej są urokliwe :)) z kolei co do zapachu - ja w klasycznej wyczuwam tylko tonę nieznośnego, duszącego pudru... Zielonego jabłuszka nie znam, mam czerwone ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. L-ki niezmiennie kojarza mi sie z Cammie:)
    Flakony bardzo mi sie podobaja choc zapachowo to nie do konca moja bajka;)
    Niech Ci sie dobrze nosi:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hexx, to właśnie Cammie zaraziła mnie miłością do L-ki ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Niemal cały dzień ją na sobie czułam - ja chcę lato, nad morze i do łapki lody waniliowe oraz śmietankowe w waflu!
    Dziękuję, buź,
    Fanka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...