Cappuccino, latte, espresso, macchiato, parzona, rozpuszczalna, z pianką, bez pianki, z lodami, bez lodów, z mlekiem lub bez, słodka lub gorzka...
Ile osób, tyle preferencji ;)
Na palcach jednej ręki mogłabym zliczyć znajomych, którzy za kawą nie przepadają.... Dla mnie nie jest to napój pierwszej potrzeby. Mam wrażenie, że na mnie nie działa - spokojnie mogę wypić duży kubek bezpośrednio przed snem ;) ale dla samego smaku, do towarzystwa lub samotnie, od czasu do czasu - lubię :)) A już zwłaszcza odkąd odkryłam pewien pyszny dodatek! Jeśli jeszcze nie znacie, to trzeba naprawić to zaniedbanie - syropy do kawy Monin :))
(foto: verdecoffe.com)
Link do strony producenta KLIK.
Monin to firma z tradycjami. Została założona już w 1912 roku we Francji. Obecnie jest to największy producent syropów klasy premium, ekskluzywnych likierów, aromatycznych sosów do deserów... Zobaczcie, jak bogata jest jego oferta! Ponad 80 rodzajów - a mówię teraz wyłącznie o syropach do kawy... Kolorowy zawrót głowy, dla każdego coś pysznego ;)
Ja zdecydowałam się na syrop czekoladowy, a przyjaciółce na Mikołaja podarowałam syrop amaretto :) Zakupy poczyniłam u jedynego obecnie dystrybutora marki Monin w Polsce, czyli w Centrum Wina (KLIK). Naturalnie w sklepie nie znalazłam wszystkich rodzajów (o to byłoby baaardzo ciężko...), ale ofertę krakowskiego Centrum Wina i tak uznaję za dość szeroką - mogłam wybierać spośród kilkunastu smaków syropów do kawy.
Za butelkę o pojemności 0,7 l zapłaciłam 36 złotych. W ofercie dostępne są też mniejsze pojemności, w tym zestaw pięciu syropów - 50 ml każdy.
Do tej pory miałam przyjemność pić kawę (niejedną ;)) z dodatkiem własnego, czekoladowego syropu, jak i z dodatkiem podarowanego przyjaciółce amaretto - oba oceniam na piątkę! Słodkie, aromatyczne, bardzo wydajne. Jeśli nadal nie macie pomysłu na świąteczny podarek - ruszajcie do Centrum Wina! Lub na Allegro ;) Obdarowana syropem Monin osoba z pewnością będzie zadowolona. Przy okazji koniecznie kupcie butelkę dla siebie :))
mniam... :) muszę koniecznie kiedyś kupić i spróbować :)
OdpowiedzUsuńświetny blog ;) artykuł również :)
Ja nie lubię kawy. :) Dziwna jestem. :P
OdpowiedzUsuńZ reguly wybieram kawy aromatyzowane,uwielbiam kawe i nie potrafie sie bez niej obyc;)
OdpowiedzUsuńSyropow Monin nie probowalam,mialam okazje uzywac slodkosci z Niemiec ktore przywiozla kolezanka i byly naprawde swietne wiec Twoja recenzja jest dla mnie zakupowym musem:D
Kasiek, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńDominiko, ja jeszcze 3 lata temu nie piłam kawy w ogóle... Nie czułam potrzeby. Teraz piję chętnie od czasu do czasu (chociaż mogłabym bez niej żyć). Przypuszczam, że kiedyś i Ciebie dopadnie ;)
Hexx, w takim razie koniecznie musisz tych syropów spróbować :))
Violl, no i sama się wkopałaś, bo teraz będę cię zamęczać o te syropy ;)))
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością Ci je kupię :)) rzuć tylko hasło - jakie smaki? ;)
OdpowiedzUsuńPrzez ponad rok pracowałam jako barista w jednej z wrocławskich kawiarni i operowałam własnie na syropach, sosach, oraz puree'ach Monin. Są rzeczywiście wyśmienite, jak dla mnie najlepszy z najlepszych to sos Caramel. Jeśli chodzi o kawę, to szczerze mówiąc jakoś nie szaleję na tym punkcie ;p Jak pracowałam w kawiarni i miałam za darmo to sobie robiłam latte, a teraz już nie piję, chyba, że wpadam tam w odwiedziny (bo wciąż mam za darmo):D
OdpowiedzUsuńAnulaat, praca brzmi ciekawie :) chociaż pewnie z czasem traci na atrakcyjności jak każda. Też nie szaleję za kawą, ale jak już mam smak, to musi być doskonała ;)
OdpowiedzUsuńJak się użerasz z szefem - kretynem i ludźmi ze wsi to rzeczywiście traci na atrakcyjności. Bo my się szkolimy, wypalamy kawę na miejscu w specjalnej maszynie za kupę kasy, a tu przychodzi kobieta, która rząda, żeby jej zrobić kawę smakującą jak Jacobs Kronung Zielona... I jeszcze oddaje nam filiżankę i mówi, że chce, żeby jej podać w szklance z cienkiego szkła i bez ucha. Jak za komuny ;p Naprawdę tacy ludzie są. Ale to była perełka. Natomiast nagminnie się zdarzało, że ludzie zamawiali espresso, bo myśleli, że to jest ekspresso, a więc kawa z ekspresu (to nie wiem z czego, w ich rozumowaniu była americano czy latte;p):D A potem dostawali malutką filiżankę i się dziwili i awantury robili ;p
OdpowiedzUsuń