Jak wiecie z mojego poprzedniego posta, kilka dni z przełomu grudnia i stycznia spędziłam ze znajomymi i ukochanym facetem w górach, a konkretnie w Szczawnicy :) Miasteczko niewielkie i bardzo przyjemne. Pogoda dopisywała (kilkustopniowy mróz + piękne słońce), więc dni upływały nam pod znakiem długich spacerów :))
Zapraszam na krótką przechadzkę naszymi śladami :)
Kolejnego dnia odwiedziliśmy między innymi uzdrowiskową część Szczawnicy:
Nie obyło się też bez wyjazdu na Palenicę...
... i zjedzenia pizzy w położonej na szczycie pizzerii :))
Przy okazji z czystym sumieniem polecam Wam pokoje gościnne "Palenica" (KLIK) - położone w centrum miasta, u stóp Palenicy, rzut beretem od wyciągu. Niewielkie, ale ładne, zadbane, wyposażone w lodówki, tv, gniazdo internetowe, z czystymi i ładnie urządzonymi łazienkami :) W korytarzu aneks kuchenny. Może nie jest to standard na miarę Hiltona, ale nikt tego przecież nie oczekiwał. Co ważne, cena nie zwala z nóg ;)
Szczawnica to świetne miejsce na weekendowy wypad - zwłaszcza dla mieszkańców małopolski. Z ostatniego urlopu przywiozłam dużo pozytywnej energii, masę zdjęć, grypę ;), skarpetki, podróbę oscypka i chęć na powtórkę z rozrywki! Już planujemy wiosenny weekend w tym samym miejscu i całodzienną wycieczkę rowerową przełomem Dunajca :))
PS. Część zdjęć zamieszczonych w tym poście to prace autorstwa Eweliny, której z tego miejsca bardzo dziękuję za zgodę na publikację oraz przemiłe towarzystwo :))
Piękna zima :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już jesteś z powrotem :***
Uwielbiam takie wyjazdy w góry :) W zeszłym roku w styczniu z lubym urządziliśmy sobie wypad do Karpacza. Pospacerowaliśmy i naoglądaliśmy się pocztówkowych widoczków :) Śliczne zdjecia przywiozłaś! :)
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia,ktore pieknie obrazuja Wasz wspolny wypad!
OdpowiedzUsuńUwielbiam gory:) i mam ogromna slabosc do Wegierskiej Gorki gdzie bede niebawem:)))bajeczna miescina,ktora w sam raz nadaje sie na relaksujacy wypoczynek.
Pozdrawiam goraco:* i ciesze sie,ze jestes zadowolona z wyjazdu,bo to jest wazne!
Grype wyleczysz a pozytywna energia zawsze mile widziania bez limitu!
Oj oj :) Ja również baaaaaarrdzo dziękuję za towarzystwo przez te kilka dni, za sytuacje rozbawiające wszystkich do łez (:P - czytaj muzyka i tańce tu i tam :P), za wspólne spacery, obiady i jaaaaaakkkkżżże wesołe wieczory z Sylwestrowym na czele :P
OdpowiedzUsuńAż szkoda było wracać, ale mam nadzieję, że kiedyś uda nam się to powtórzyć - oczywiście w niezmienionym składzie :D:D
Cammie :))
OdpowiedzUsuńAberracjo, Karpacz też jest super! Byłam, widziałam :))
Hexx, nie słyszałam jeszcze o tym miejscu :) chętnie zobaczę Twoje zdjęcia!
Ewka :D oczywiście, że się uda! Na wiosnę jedziemy na rowery, nie czytałaś? ;)) Fristajlo!
Właśnie skończyłam robić pamiątkową prezentację, także spodziewaj się maila w najbliższym czasie :P Oczywiście fyt, fyt, fyt nie zabrakło!
OdpowiedzUsuńEhhh... ja i rowery :P Dobrze, że Droga Pienińska jest płaska i jak na wycieczki rowerowe jest super, bo w innym razie bym Wam na duszności padła:)
Ale najwyżej będę Was gonić pieszo - w końcu mam już wprawę - co to jest dla mnie 25 km pieszo :) przecież Przełom Dunajca już kilka razy zdobyty :P
Fyt fyt śni mi się po nocach!
OdpowiedzUsuńA na rowery wybieramy się rekreacyjnie, Piotrek będzie bity jeśli będzie podkręcał tempo bo ja też kuleję z wydolnością oddechową, tak więc nie bój żaby! Jedziemy! :))
pięknie :) ja jak co drugi rok miałam święta w wiśle, także też się trochę napatrzyłam na górki :)
OdpowiedzUsuńale cudne zdjecia! :) zazdroszczę Ci strasznie takiego wypadu :)
OdpowiedzUsuńcudnie, cudnie !
OdpowiedzUsuńPizza na szczycie smakuje najlepiej :)
Anu, ja dzięki temu wypadowi nabrałam sympatii do generalnie niezbyt lubianej zimy :)
OdpowiedzUsuńPaula, bierz znajomych pod pachę i w drogę!
Ema, witaj! A pizza - fakt - była pyszna :)