Jakiś czas temu opisywałam Wam moje hity z zakresu pielęgnacji włosów. Dla tych, którzy nie pamiętają: KLIK :) We wspomnianym poście chwaliłam wiśniowy szampon do włosów farbowanych z serii Joanna Professional. Zachwycona tym produktem niezwłocznie pobiegłam do sklepu po maskę z filtrami UV z tej samej linii...
TUTAJ link do opisu ze strony producenta.
Jego zdaniem maska znakomicie poprawia kondycję i wygląd włosów, pielęgnując piękny i głęboki blask ich koloru. Zapobiega elektryzowaniu się włosów oraz ułatwia rozczesywanie. Posiada owocowy zapach dojrzałej wiśni.
Doprawdy? Ja mam nieco odmienne zdanie... No ale od początku.
Maska pachnie nie tyle jak dojrzałe wiśnie, co raczej jak wiśniowy jogurt. Konsystencja jest dość zwarta, bardziej treściwa niż chociażby w przypadku mlecznego Kallosa. Teoretycznie powinno to oznaczać, że maska Joanny jest lepsza - ale moim zdaniem nie jest. Pozostawia włosy splątane, jakby syntetyczne, nienawilżone, a to z kolei nie ułatwia ani rozczesywania, ani późniejszej stylizacji. Eliminacja elektryzowania? To chyba jakiś żart... Miałam wrażenie, że ono jeszcze się wzmogło. Korzystnego wpływu na kolor włosów także nie zauważyłam, ale to może kwestia zbyt krótkotrwałych testów. Zużyłam jedno półlitrowe opakowanie. Problem polega na tym, że nie planuję kolejnego ;) więc pozostanę przy obecnych wnioskach. Być może Wam ten produkt posłużyłby lepiej - za 14 zł można zaryzykować. Niemniej ja odradzam. Nie ma co dorabiać ideologii, dla mnie sprawa jest prosta: maska nie nawilża i nie ułatwia rozczesywania = jest do kitu ;) Swoje eksperymenty z tą linią zakończę na szamponie :)
Ale lipa... A zapachowo by mi odpowiadała... No ale w takim razie zostaję przy słynnym Kallosie, który mi służy :D
OdpowiedzUsuńczyli z szamponu jesteś zadowolona? Mi też ta maska średnio przypadła do gustu, zaczęłam używać i leży, wolę serię z jedwabiem- odżywki.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, każdy się czasami natnie na bubla.
OdpowiedzUsuńładnie się prezentuje;)
OdpowiedzUsuńnowa notka !!
zapraszam do czytania i komentowania;)
Siulko, Kallos to mistrzostwo świata ;)
OdpowiedzUsuńMagrat, szampon wiśniowy na stałe zagościł w mojej łazience :) warto spróbować.
Cammie, wiem, wiem... ale po to ten post, żeby niektórzy tego uniknęli ;)
Paralleele, witaj! A na ładnym wyglądzie niestety kończą się zalety tej maski...
OdpowiedzUsuńNo to kiepściutko :( Ale jak już zauważyła Cammie, każda z nas ma na swoim koncie jakiś chybiony zakup.
OdpowiedzUsuńDzięki, że napisałaś o tym. ;) wiem, czego unikać. :P
OdpowiedzUsuńja z serii Joanna Professional posiadam maskę z jedwabiem i sprawdza się całkiem przyzwoicie (szału nie ma, ale jak za taką cenę nie wymagam zbyt wiele;)
OdpowiedzUsuńKatalino, to nie pierwszy i pewnie nie ostatni bubel w mojej "karierze"... uroki testowania ;)
OdpowiedzUsuńDominiko :)
April, na moich włosach jedwab się nie sprawdza... Zostaję przy Kallosie ;)
A ja lubię tą maskę. Nie puszy mi włosów i nie obciąża a tego właśnie wymagam od maseczek.
OdpowiedzUsuńA i ułatwia mi rozczesywanie, no ale każdy ma inne włosy:)
Atino, dlatego dobrze jest testować "na własnej skórze" :)
OdpowiedzUsuńMam odżywkę z tej serii, porzeczkową do włosów blond. Szamponu też używałam. Ja jestem w miarę zadowolona, głównie ze względu na zapach. Nie robią cudów, ale dla mnie nie są złe.
OdpowiedzUsuńKokosowa-panno, witaj :) Być może porzeczkowa ma nieco inne właściwości... albo zwyczajnie Twoje włosy mają inne potrzeby, niż moje :)
OdpowiedzUsuń