środa, 16 marca 2011

Miodzio!

Dla części z Was to pewnie żadna nowość, ale ja jestem podekscytowana ;)) Niedawno dokonałam bowiem pewnego odkrycia. Podczas zakupów w aptece zauważyłam, że na półce stoją balsamy do ust, których używałam jako "wczesna nastolatka" ;) i które wówczas uwielbiałam ponad wszystkie inne. Później zapomniałam... aż do teraz! Przedstawiam Wam jeden z fajniejszych balsamów do ust: Tisane :))


Moja radość jest tym większa, że firma Herba Studio postanowiła wypuścić swój słynny balsam w postaci sztyftu. Kilka(naście) lat temu Tisane dostępny był wyłącznie w słoiczku...

(foto: doz.pl)

Sztyft jest jednak praktyczniejsze i bardziej higieniczne rozwiązanie. Za swój zapłaciłam 8,30 zł. Cena do najniższych nie należy, ale nie uważam jej też za wygórowaną.

W kategorii pomadek do ust mam jeszcze jednego mocnego faworyta, ale o tym innym razem... ;) a tymczasem:

Link do opisu pomadki Tisane i składu INCI na stronie producenta: KLIK.
Link do wizażowego KWC: KLIK.


Według producenta balsam Tisane:
- wygładza szorstkie, spierzchnięte usta przywracając aksamitną gładkość
- chroni usta przed  wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz
- odżywia delikatną skórę warg
- nawilża i chroni usta przed wysychaniem
- regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki

Kosmetyk ten zalecany jest do ust spierzchniętych, popękanych, wysuszonych oraz narażonych na szkodliwe działanie czynników atmosferycznych (mróz, silny wiatr, słońce).

Składniki aktywne: ekstrakty ziołowe, miód, witamina E, olej z oliwek, olej rycynowy, wosk pszczeli.

Moje odczucia względem tego produktu były wiele lat temu i nadal są bardzo pozytywne :)) Tisane ma przyjemną, dość tłustą konsystencję. Nie klei się. Doskonale odżywia zniszczone chorobą / alergiami / warunkami atmosferycznymi usta. Kiedyś sprawdziłam to na sobie, a ostatnio na bracie - alergiku, który ma przewlekły problem z suchą skórą. Dostał ode mnie własny egzemplarz pomadki ;)


Kosmetyk pachnie miodem wymieszanym z woskiem pszczelim. Jest wrażliwy na wpływ temperatury - pod wpływem ciepła staje się miękki, lekko oleisty. Pozostawienie go w otwartym słońcu czy w pobliżu innego źródła ciepła grozi rozpuszczeniem... Polecam więc noszenie w torebce, kieszeni płaszcza lub trzymanie na zacienionej półce. Podczas aplikacji owo "topienie się" jest jednak sporą zaletą - bez wysiłku i bólu możemy dokładnie nanieść preparat na spierzchnięte usta, a i smarowanie niezniszczonych warg jest lekkie, łatwe i przyjemne :)

Podejrzewam, że ze względu na tę "cieplną" właściwość sztyft Tisane będzie nieco mniej wydajny od swoich konkurentów, ale jestem skłonna przymknąć na to oko ze względu na komfort, jaki uzyskuję po jego użyciu.

Dodatkowe zastosowanie: Tisane goi wszelkie uszkodzenia naskórka, wspomaga regenerację np. podrażnionych okolic nosa, wyschniętych dłoni.

Polecam - dla mnie miodzio! ;))


PS. Dzisiaj wieczorem losowanie kończące mój czekoladowy mini-giveaway :) Lista jeszcze otwarta! :)

31 komentarzy:

  1. Dzisiaj widziałam tę pomadkę w aptece i też pomyślałam o niej z nostalgią :) jak skończę neutrogenę to wypróbuję. Podoba mi się, że w składzie jest miód i wosk pszczeli to bardzo odżywia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Tisane od wielu lat i zakupiłam wersję w sztyfcie od razu jak się pojawiła na dozie:D
    Nareszcie wysłuchali naszych modłów o pomadkę!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To sie wylamie:P
    Nie cierpie Tisane w zadnej formie i u mnie on niestety nie spisal sie w zaden sposob.
    Za to lubie z tej samej firmy preparat na skorki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tisane rulezzz :)
    Uwielbiam ten balsam, ale niestety nie mogę znalezc wersji w sztyfcie. Za słoiczek płacę od 5.90 do 7.50, zależy od apteki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nurko, Tisane jest niesamowicie odżywcza :)

    Anonyme, grzebiąc w słoiczku też się modliłam ;))

    Hexx,no nie gadaj, dla mnie to jedna z lepszych pomadek! Choć oczywiście znam też kilka innych fajnych :) No i znowu kusisz!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hexx nie jesteś sama, ja też nie lubię Tisany ;) Nic u mnie nie robi :P

    OdpowiedzUsuń
  7. tisane uwielbiam. fajnie, że zdecydowali się w końcu na bardziej higieniczne opakowanie.
    trzymam kciuki, żeby zmienili też design. mogliby.

    OdpowiedzUsuń
  8. W kosmetyczce Agnes, zajrzyj do aptek, które zazwyczaj omijasz :) może tam będzie :)

    Julio Natalio, :)

    Greatdee, no wiesz? następna kosmitka ;))) :*

    Stri-lingo, design mi w sumie obojętny, w końcu to tylko balsam do ust :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tisane - mój ci on! uwielbiam, zużywam nałogowo :D super, że wydali ją w pomadce, wreszcie przestawię się z Alterry i Flos - Leku :-)

    A preparat, o którym wspomniała Hexx używałam, ale u mnie jakoś nie przeszedł do ligi 'niezbędnej' tak jak Tisane, ponoć wydali jego lepszą wersję (na KWC wysokie noty) i chyba ponownie podejdę do niego, bo jestem w trakcie kuracji pazurkowej, jak wiesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też miałam Tisane i oczywiście też tylko w słoiczku. Ale później odkryłam Carmex i totalnie przerzuciłam się na niego.
    Ja jeszcze nie nabiłam się na sztyft Tisane ale pewnie jak zobaczę gdzieś to kupię. Z nostalgii i żeby wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to się stało że go nigdzie nie widziałam?
    Spróbuje, ale to po carmexie. Jak na razie preferuje błyszcyzki, a ich liczba gwałtownie wzrasta... Nie wiem kiedy je wykończe.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaaaaaaaaa, nie wierzę, spełniło się moje kosmetyczne marzenie! Tisane w pomadce! Rewelacja :DDD Nie miałam pojęcia, że w końcu jest :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Idalio, chętnie poczytam o reszcie Twoich hitów związanych z kuracją paznokciową :))

    Lady flower, ale kto mówi, że musisz je wykończyć? Ja wyszłam z założenia, że niektóre typy kosmetyków są też po to, żeby MIEĆ ;))

    Vex, dasz wiarę, że nigdy nie próbowałam Carmexu? Jakoś mnie nie ciągnie...

    Cammie, cieszę się, że sprawiłam Ci radość :D ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny na doz'ie jest wersja w sztyfcie:)

    Balsam do paznokci też wypróbowałam i działanie oceniam na dobre, ale forma mi nie odpowiada, wolę odżywki w formie lakierów:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dee dobrze wiedziec,ze nie jestem sama:D
    Pod katem pielegacji ust to ja ogolnie odstaje bo nie lubie takze slynnego Carmexu;)Do Tisane zadna sila mnie nie namowi:P a tak powaznie to dla mnie najgorszy produkt jaki moze byc...
    Sztyfty Burt's Bees tez specjalnie nie wywoluje efektu WOW i zauwazyla dziwna przypadlosc u siebie-to,co dla tlumu jest super u mnie nie sie sprawdza;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba też się skuszę na nią przy najbliższej okazji;)

    OdpowiedzUsuń
  17. O pomadkowej wersji słyszałam, ale widza ja 1 raz u Ciebie i wiem juz ze bedzie moja :D
    Tisane polubiłam bardzo, jak dla mnie Carmex może się schować

    OdpowiedzUsuń
  18. aaaa! ale super, musze ja kupic jak wroce do Polski.
    widze, ze czytasz COCO? jak wrazenia?
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonyme, ja też :) albo olejki...

    Hexx, a co się sprawdza? :P

    Złota, za tych kilka zł warto :)

    Blondeshead, już kończę (idzie mi wolniej odkąd mam internet w pracy :/ ;)) - napiszę recenzję na dniach ;)

    Agnieszka, czyli skutecznie pokusiłam? :D

    Mekinking, racja :) od lat niezmienny.

    OdpowiedzUsuń
  20. fAJNIUTKO, ze zrobili Tisane w sztyfcie, jak bede go potrzebować to na bank wybiore to wersje:))

    OdpowiedzUsuń
  21. O tak, ja również uwielbiam ten kosmetyk ;] Mam wersję w słoiczku. I jestem pod wrażeniem, ponieważ nie tylko usta leczy, ale też podrażnione skrzydełka nosa :D

    OdpowiedzUsuń
  22. jutro lecę do apteki po to cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Leal, sztyft jest o wiele praktyczniejszy :) choć wiem, że są też zwolenniczki słoiczka :)

    Imadoki, dla nosa w trakcie grypy to zbawienie - kiedyś też się o tym przekonałam :)

    Kosodrzewino, w podskokach! ;))

    OdpowiedzUsuń
  24. Violl,u mnie swietnie spisuje sie wazelina nagietkowa i masc nagietkowa.
    Dodatkowo odkrylam Palmersy,balsam z YR z serii Bio Culture,blyszczyki Bigelow a najwiekszym faworytem jest balsam Clarinsa.
    Moze cena zaporowa ale pojemnosc spora.
    Ulubiencem od dluzszego czasu sa pomadki Bebe,ktore dosc szybko zastapily Nivejki.

    Mam male skrzywienie pod katem wszelakich mazidel do ust takze w tej materii nigdy dosc;)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Pamiętam tą wersję w pudełeczku ^__^ Akurat kończy mi się moja pomadka więc pewnie niebawem popędzę na poszukiwania :)

    OdpowiedzUsuń
  26. hmmm... nie znam :) alena szczescie nie mam tez problemow z ustami :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Hexx, achaaaa... ;))

    Katalino, sztyft to zbawienie :) A Tisane ogólnie jest jednym z moich ulubionych balsamów do ust, bardzo wszechstronny i przyjemny.

    Maus, a chcesz poznać? :D tylko słówko szepnij :P

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja też bardzo lubię Tisane :)
    Ale sztyft niestety jest mało wydajny- chociaż może ma tu znaczenie fakt, że kiedy go kupiłam byłam chora i smarowałam usta grubą warstwą kilka(naście?)razy dziennie- wystarczył na tydzień :D
    Ale jeszcze w sumie mam i czasami wydłubuje ze środka czystym patyczkiem kosmetycznym, co by się nic nie zmarnowało ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Inulinus, fakt, wydajność nie powala, ale np. podczas choroby czy dużych mrozów i tak będę wybierała Tisane, bo aplikacja jest nadzwyczajnie łatwa :) nie to co w przypadku twardej Nivei...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...