sobota, 31 grudnia 2011

Ostatni raz ;)

Piszę do Was po raz ostatni w tym roku! Ostatnio częstotliwość publikowania przeze mnie postów spadła, a to dlatego, że sporo się dzieje. Aktualnie przebywam ze znajomymi w górach :)) Pomiędzy spacerem przełomem Dunajca a imprezą znalazłam chwilę, by odezwać się do Was z noworocznymi życzeniami :)


Życzę Wam, by nadchodzący 2012 był rokiem obfitującym w zdrowie, uśmiech i wszelką pomyślność.
By był lepszy niż mijający rok 2011, a przynajmniej - żeby nie był gorszy! 

Niech się wiedzie :))

(foto: strefabiznesu.pl)

wtorek, 27 grudnia 2011

Słodki wieczór ;)

Kto nie dogadzał sobie w czasie świąt, niech pierwszy rzuci kamieniem ;) Moje były pyszne :)) Barszcz, żur z grzybami, pierogi, makaron z makiem i bakaliami, sałatki, ciasta różnej maści... A do tego wszystkiego wynalazek, który podpatrzyłam u firmy Chocolate Company, produkującej słynne Hotchocspoon'y, i u koleżanki (Fren - buziaki :)). Patent genialny w swej prostocie! Prawdziwa czekolada do rozpuszczenia w gorącym mleku :))


Do wyprodukowania takiego cuda potrzebujesz: silikonowej foremki (np. do małych muffinów albo do lodu), łyżeczek / patyczków (ja z braku alternatywy sięgnęłam po patyki do szaszłyków), tabliczki czekolady (ja wybrałam mleczną) i opcjonalnie przypraw / elementów dekoracyjnych.



Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej. Możesz zrobić jak ja: zagotuj wodę w większym garnku, wsadź do niego mniejszy (tak by jego dno zanurzone było w gorącej wodzie), do mniejszego garnka wrzuć połamaną czekoladę (na sześć porcji zużyłam dwie tabliczki) i mieszaj do rozpuszczenia :) Jeśli chcesz, dodaj do niej np. szczyptę chilli lub trochę startej skórki pomarańczowej. Opcjonalnie: dno foremek pokryj posypką czekoladową / lentilkami / orzechami. Wlej rozpuszczoną czekoladę. Formę odstaw w chłodne miejsce. Po chwili w każdą z porcji wetknij łyżeczkę / patyczek - podtrzymany przez moment powinien samodzielnie ustać. Zostaw czekoladę na kilka godzin do zastygnięcia. Gotowe! Pozostaje przygotować kubek gorącego mleka i rozpuścić w nim czekoladę :) 


Mieszaj, oblizuj, pij, rozkoszuj się. Niebiański napój :)) 

Tak przygotowane czekoladki na łyżeczkach / patyczkach wystarczy opakować w celofan (arkusz można kupić np. w kwiaciarni), obwiązać wstążką i już! Prezent gotowy! Każdy ucieszy się z takiego słodkiego drobiazgu :))

Właśnie umilam sobie wieczór kolejnym kubkiem własnoręcznie wyprodukowanej gorącej czekolady :)) Jej smak przełamuję pogryzając świąteczne pierniczki. Piekłam je z tego przepisu, ozdabiałam przy pomocy pisaków cukrowych i lukru. Moja duma ;))


Wieczór spędzam na słodko. A Wy? :))

sobota, 24 grudnia 2011

Magia Pierwszej Gwiazdki :)

To już dzisiaj - wyjątkowy dzień! Wigilia. Choinka ubrana, prezenty zapakowane w lśniący papier, potrawy wigilijne już pachną w całym domu. Pozostaje czekać na Pierwszą Gwiazdkę, w blasku której spotkamy się z naszymi rodzinami, podzielimy się opłatkiem i zasiądziemy do stołu. I która spełni nasze marzenia!

Nie mogę się powstrzymać, żeby się Wam nie pochwalić. Pierwsza Gwiazdka - mimo, że wieczór wigilijny jeszcze przed nami - już zdążyła spełnić jedno z moich małych, materialnych życzeń :)) Pamiętacie mój "List do Gwiazdki"? (KLIK) Przedstawiłam w nim między innymi swoje kosmetyczne chciejstwa. Jednym z nich były kosmetyki The Secret Soap Store o zapachu słodkiej pomarańczy. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy dwa tygodnie później znalazłam w skrzynce mailowej list od wyżej wymienionej marki, a w nim życzenia świąteczne i deklarację, że jedno z moich świątecznych życzeń może się spełnić! I spełniło się :))) a sam prezent od firmy przekroczył moje najśmielsze oczekiwania :D










Po prostu ŁAŁ :)) Jeszcze raz dziękuję Pani Małgorzacie oraz marce The Secret Soap Store za tak wspaniałą niespodziankę. Od dawna kręciłam się wokół tych kosmetyków, zużyję je z ogromną przyjemnością :)

Po raz kolejny (i miejmy nadzieję, że nie ostatni!) przekonałam się, że magia Pierwszej Gwiazdki działa :)) Spieszcie się! Jeszcze zdążycie wyznać Jej swoje pragnienia. Życzę Wam, by wszystkie spełniły się co do joty. Życzę Wam także, by te Święta były dla Was czasem pełnym rodzinnej, życzliwej atmosfery i uśmiechu. Oraz by taki stan towarzyszył Wam przez kolejny rok, aż do następnej Wigilii, kiedy to wypowiemy swoje życzenia na nowo :))

Wesołych Świąt! :)


niedziela, 18 grudnia 2011

Manicure sytuacyjny ;) + zagadka

W okresie przedświątecznym wszystko zaczyna iskrzyć. Wokół coraz więcej światełek, świecidełek, girland, brokatu... Mam nadzieję, że wkrótce i śnieg zacznie błyszczeć w promieniach słonecznych :) Zainspirowana atmosferą postanowiłam dostosować swój manicure do sytuacji ;) W tym celu sięgnęłam po różowy lakier Barbra Colour Alike - Grenadine Syrup oraz top Essence - It's Purplicious :))


Podobny zabieg zastosowałam kilka tygodni temu przy użyciu Circus Confetti (KLIK). Czasem sięgam także po brokatowy top Louise z duetu Essence Nail Art Twins, który pokazywałam Wam TUTAJ. Jak widać lubię ten nieco bazarowy i kiczowaty efekt na paznokciach ;)) Zobaczcie, co uzyskałam tym razem, dzięki topperowi It's Purplicious :)


Mnóstwo malutkich, mieniących się drobinek, prawdziwy multikolor. Prawie jak świąteczna bombka ;))

Zauważyłam, że wszystkie moje brokatowe lakiery nawierzchniowe pochodzą ze stajni Essence. To w sumie nic dziwnego - oferują szeroką paletę barw i typów, ich lakiery są ciekawe, trwałe, bardzo dobre jakościowo, wydajne i niedrogie :) Za prezentowany dzisiaj top zapłaciłam niespełna 8 złotych.

Coś mnie jednak zastanawia... Kiedy kupowałam It's Purplicious, na półce stały cztery egzemplarze. Wszystkie opatrzone tą samą nazwą, identyczną etykietką, zamknięte w takich samych buteleczkach. Jednak zawartość trzech pozostałych mocno różniła się od zawartości lakieru wybranego przeze mnie. Mój It's Purplicious to top naszpikowany bardzo małymi, jednakowymi wielkościowo, kolorowymi drobinkami. Pozostałe It's Purplicious wyglądały natomiast inaczej. Niemal identycznie, jak mój top Louise będący połową Twinsów... (KLIK). Zawierały miks małych i dużych fioletowych drobin. Zajrzyjcie do Sroki (KLIK) - kupiła, a następnie zeswatchowała tę drugą wersję.

Dziwne. Mój It's Purplicious na pierwszy rzut oka, pod względem struktury, wygląda bardzo podobnie jak Essence Hello Holo:

(foto: hedonism-ltd.blogspot.com)

jednak różni się kolorami - ten jest głównie srebrny, mój: srebrno-fioletowy.


Nie wygląda też tak, jak pozostałe It's Purplicious, bo nie zawiera dużych drobin...

(foto: hedonism-ltd.blogspot.com)

Ciekawe kto i jak się pomylił ;) Czy to kwestia źle dobranej etykiety, czy pomieszanej zawartości... Może któraś z Was wie, jak powinien nazywać się top, który kupiłam? A może po prostu "tak ma być", bo Essence oferuje dwa różne topy pod tą samą nazwą? To mało istotne, ale mimo wszystko nie daje mi to spokoju ;)

PS. Mam nadzieję, że Nola, którą z tego miejsca pozdrawiam, nie pogniewa się za to, że wykorzystałam jej zdjęcia. Inaczej nie byłabym w stanie pokazać Wam różnicy i wyjaśnić, na czym polegają moje wątpliwości. Przy okazji zapraszam Was na jej lakierowego bloga :) KLIK

środa, 14 grudnia 2011

Na zamówienie :)))

Ostatnio moją ulubioną formą aktywności jest leżenie na kanapie ;) które to uprzyjemniam sobie na różne sposoby. Jednym z nich jest słuchanie muzyki. Tylko co tu zrobić, kiedy mam ochotę posłuchać kawałków konkretnego artysty, którego płyty akurat nie posiadam? Ściągać z Internetu? Liczyć, że któryś z nich akurat trafi się w radio? Gdyby nie mój narzeczony, zapewne tak by się to skończyło ;) na szczęście nie jest to konieczne! R. pokazał mi świetną stronę - internetowe radio podzielone na rozmaite kategorie. Można selekcjonować muzykę po gatunkach, stylach, wykonawcach... Dzisiejszy wieczór umilają mi utwory Beyonce :) Jak na zamówienie!

(foto: gazeta.pl)

Fm.tuba.pl :)) Część z Was zapewne już zna ten adres. Dla mnie to było prawdziwe odkrycie ;)


"Who run the world? Girls!" ;)))

niedziela, 11 grudnia 2011

By dłonie były wizytówką :)

Zapewne każda z Was zna słynne powiedzenie głoszące, że zadbane dłonie są wizytówką kobiety. Owe "zadbane dłonie" kojarzą mi się z gładką i nawilżoną skórą, czystymi, ładnie opiłowanymi i pomalowanymi paznokciami oraz ... No właśnie! Z wypielęgnowanymi skórkami. Wysuszone, nachodzące na płytkę, postrzępione - nie stanowią zbyt ładnej oprawy tego obrazka. Dlatego ja o swoje dbam, obowiązkowo. A odkąd posiadam pewien specyfik, ten obowiązek stał się czystą przyjemnością :)

Przedstawiam Wam rewitalizujący olejek do skórek Cuccio Naturale :)

(foto: starlike-nails.com)

Marka oferuje kilka wariantów tego preparatu. Papaja i zielona herbata, mleko i miód, granat i figa, kiełki zbóż, ... Wszystkie opcje możecie obejrzeć (a w razie chęci również zakupić) TUTAJ.

(foto: dvluxury.co.uk)

Każda z nich kusiła :) Po dłuższym namyśle zdecydowałam się na dwa olejki: Granat i Figa oraz Mleko i Miód.


Pierwszy z nich zawiera pantenol i wyciągi z granatów i fig, które to przenikają przez powierzchnię paznokci. Dostarczają do ich macierzy wapnia, witaminy A, C oraz witamin z grupy B. Drugi zawiera pro-witaminę B5, witaminy A, E, F, kwasy zbożowe, olejek z kiełków zbóż, siarkę, olejek z pestek jojoby, glicerynę oraz miód i mleko.


Różnią się składem, ale zadanie mają to samo: odżywić, nawilżyć i ochronić skórki oraz paznokcie.


Szklane, eleganckie buteleczki o pojemności 15 ml bardzo przypadły mi do gustu. Nie bardziej jednak niż sam produkt! Uważam zakup olejków Cuccio za udaną inwestycję :) W obu przypadkach już sam zapach zachęca do częstego stosowania. Pomegranate & Fig pachnie lekko pudrową, słodkawą figą, natomiast Milk & Honey pachnie... płynnym, słodkim, rozpuszczonym (zapewne w mleku) miodem ;)


Formuła preparatu - ideał. Olejki są bardzo płynne, lekko pudrowe, niezbyt tłuste (nasuwa mi to skojarzenie z cięższą częścią dwufazowego płynu do demakijażu). Stosujemy je w następujący sposób: przy pomocy pipetki aplikujemy po kropelce na każdy paznokieć, po czym wmasowujemy preparat opuszkami w płytki i skórki. Podczas masażu czuć przyjemne ciepło i ten piękny, delikatny zapach unoszący się w powietrzu :))


Zaraz po użyciu paznokcie i skórki są natłuszczone. Myślałam, że tak już zostanie. Jednak po kilkunastu minutach zaobserwowałam, że kosmetyk dokładnie się wchłonął, nie pozostawiając na palcach tłustej warstewki. Zaskakujące :)) Muszę przyznać, że olejki Cuccio spełniają obietnice producenta! Po użyciu dowolnego z nich odczuwam stuprocentowy komfort: skóra wokół paznokci jest mocno nawilżona, odżywiona, miękka, przygotowana na ewentualne zabiegi, jak np. manicure biologiczny (którego głównym elementem jest odsuwanie skórek drewnianym patyczkiem). A efekt trwa i trwa :)) W moim przypadku stosowanie olejku Cuccio dwa razy w tygodniu w zupełności wystarcza. Zdarza się, że używam go częściej. Nie wynika to jednak z realnej potrzeby - raczej z chęci ponownego doświadczenia przyjemności związanej z urzekającym zapachem i komfortem "po", mogącym spokojnie mierzyć się z tym odczuwanym po wizycie u manikiurzystki. Swoją drogą: ostatnio zauważyłam, że moja kosmetyczka pracuje właśnie na Cuccio. To z pewnością o czymś świadczy :) Wydajność produktów oceniam jako bardzo dobrą, zgodną z oczekiwaniami.

Jeśli nadal szukacie pomysłu na elegancki, funkcjonalny i niekoniecznie rujnujący portfel prezent gwiazdkowy dla mamy, siostry, przyjaciółki (a może dla samej siebie?) - zwróćcie szczególną uwagę na olejki Cuccio Naturale. Dzięki nim dłonie z pewnością staną się wspaniałą wizytówką :)

Znacie odżywcze olejki do skórek Cuccio? A może spotkałyście się już z innymi produktami tej marki? Jakie są Wasze wrażenia? :)

sobota, 10 grudnia 2011

Takiego cynamonu nie znacie!


Grudzień. Okres przedświąteczny. Przecież to idealny czas na wszystko, co cynamonowe! :)) Zwłaszcza, kiedy myślimy o grudniu mroźnym i śnieżnym. Mam nadzieję, że tegoroczny właśnie taki będzie.

(foto: wp.pl)

Bułeczki, ciasteczka, świeczki... Dom wypełni się wszędobylskim, słodkim, charakterystycznym aromatem, który przywołuje na myśl dzieciństwo, chwile spędzone w rodzinnym gronie, świąteczne smakołyki pałaszowane tuż przed snem ;) Aż chciałoby się czuć ten zapach na okrągło... Niedawno - przez zupełny przypadek, podczas jednej z wizyt w perfumerii Lu'lua - dowiedziałam się, że to możliwe. Wszystko dzięki olfaktorycznemu mistrzowi. Serge Lutens przewidział to marzenie. Udoskonalił wizję i stworzył Rousse.

(foto: sklep.lulua.pl)

Na stronie Lu'lua (KLIK) wyczytałam, że Rousse został stworzony po to, by odczuwać więcej, niż tylko zapach. To prawda. Rousse przywołuje wspomnienia, wywołuje skojarzenia, wprowadza nastrój. To swoista opowieść o cynamonie, który od początku do końca gra w niej główną rolę. Ciśnie mi się na usta, że to właściwie jedyna rola, ale nie, czymś jednak ów cynamon jest podszyty. W pierwszej chwili wyczuwam cynamon zmieszany z cytrusami. W drugiej... już tylko cynamon ;) Na początku jest to morze świeżo zmielonego, suchego cynamonu...

(foto: we-dwoje.pl)

Kilka chwil później wyczuwam garść cynamonu podbitą aromatem kory...

(foto: macierz.org.pl)

A kiedy zapach już całkowicie rozkwitnie i osiądzie na skórze, wyczuwam głównie drzewne, suche akordy zleżałych lasek...

(foto: polowki.pl)

Nie ukrywam, że Rousse najbardziej podoba mi się na samym początku, we wstępnej fazie, tuż po aplikacji.  Jednak fascynuje na okrągło. Nie kojarzę innych perfum, które byłyby tak dosłownie a jednocześnie niezwykle cynamonowe (choć może jeszcze mało widziałam ;)). Rousse nie pachnie słodkimi bułeczkami, tostami czy ciasteczkami. A mimo to jest raczej słodki. Słodko - drzewny. To zapach wiercący w nosie, suchy, charakterny. Zaaplikowany w większej ilości zwraca uwagę otoczenia. Kolejne dzieło Lutensa, obok którego nie potrafię przejść obojętnie :) Gwarantuję Wam, że jeśli nie znacie Rousse, to takiego cynamonu również nie znacie.

Nuty zapachowe:
- nuta głowy: mandarynka, cedr, cynamon,
- nuta serca: cynamon, goździki, fiołek, drzewo sandałowe, mahoń,
- nuta bazy: ambra, wanilia, nuty balsamiczne.

Jeśli zastanawiacie się, jaki urzekający drobiazg sprezentować sobie na Gwiazdkę, podpowiadam: próbka Rousse to doskonały pomysł. Być może będzie to początek fascynującej znajomości :)

wtorek, 6 grudnia 2011

Listy do G. ;)

Przyznajcie się, kto napisał w tym roku list do Mikołaja? :))) Ja napisałam! Z tą drobną różnicą, że list był skierowany nie do Świętego, a do Pierwszej Gwiazdki, która przynosi mi prezenty w Wigilię i chowa je pod choinką :)) To dodaje magii i radości świętom. Od Mikołaja wystarcza mi paczka ulubionych słodyczy ;) Korzystając z okazji, że mikołajki obchodzimy właśnie dzisiaj, chciałabym podzielić się z Wami moimi prezentowymi marzeniami. Tymi mniejszymi i większymi. I największymi, których realizacja to baaardzo odległa przyszłość. Ale pomarzyć przecież wolno ;)

Chcecie zobaczyć na widok czego świecą mi się oczy? :))

1. Bransoletka Lilou.

(foto: lilou.pl)

Gruby sznurek w kolorze ciemnego brązu + płaska, pozłacana zawieszka. Chcę!

2. Róż do policzków Benefit - Coralista.

(foto: wordpress.com)

3. Czarny tusz do rzęs Dior - Diorshow Iconic.

(foto: perfumeriastyl.pl)

4. Absolutna nowość, która od razu podbiła moje serce - paleta Naked 2 od Urban Decay.

(foto: makeupforlife.net)

Wcześniej marzyłam o Naked, ale edycja 2. jest jeszcze piękniejsza... ;)

5. Różowe jajo do podkładu, czyli BeautyBlender.

(foto: cherryculture.com)

6. Kosmetyki The Secret Soap Store o cudnym, słodkim zapachu pomarańczy - krem do rąk, balsam, peeling, olejek, mydełko... i wszystkie inne :)

(foto: scandiacosmetics.pl)

7. Kosmetyki do włosów Macadamia.

(foto: blogspot.com)

8. Duży flakon wody toaletowej Flowerbomb od Victora & Rolfa.

(foto: perfumesenred.com)

Właśnie kończę swoją pierwszą "setkę" tego cudnego zapachu i już pragnę kolejnej!

9. Karta podarunkowa do Reserved.

(foto: we-dwoje.pl)

W tym sklepie zawsze znajdę coś dla siebie ;)

10. Czarny tablet Samsung Galaxy Tab 10.1.

(foto: otabletach.pl)

Zdradzę Wam, że od niemal roku jestem posiadaczką telefonu Samsung Galaxy S, w którym jestem absolutnie zakochana (nie ma jak Android :)). Galaxy Tab byłby idealnym dopełnieniem mojego gadżeciarskiego szczęścia ;)

11. Laptop cieszący kobiece oko :)

(foto: eyeliner.pl)

(foto: hp.com)

(foto: imageshack.us)

To chciejstwo, choć kosztowne, jest bliskie realizacji. I sama je sobie zafunduję ;) Mój laptop jest już wysłużony, lekko podstarzały, nieco zniszczony, coraz wolniejszy... więc od dłuższego czasu gromadzę fundusze na nowy. Pozostaje wybrać jakiś piękny wzór :D

12. Bilet lotniczy, dzięki któremu znajdę się w jakimś raju na ziemi... Seszele, Malediwy, Karaiby, Polinezja Francuska, Australia... Słońce, palmy, plaże, rafy koralowe...

(foto: webkomis.info)

Wiecie jak mówią. Jak kochać to księcia, jak kraść to miliony... ;))

Przeglądam swoją listę i myślę jakie to wszystko kuszące i cudne, ach! Przynajmniej dla mnie :) Lubię dostawać prezenty, które zaspokajają moją babską próżność. A jeśli przy okazji są przydatne i użyteczne... ;))

A Wy? Co chciałybyście znaleźć pod choinką w tym roku? :)

czwartek, 1 grudnia 2011

Czas na prezent :D

W połowie listopada blog Na obcasach świętował swoje pierwsze urodziny :) A skoro urodziny, to i prezent! Walczyłyście o niego bardzo licznie :) Pod rozdaniowym postem pozostawiłyście 217 komentarzy pełnych bardzo miłych słów. Wyczytywałam z nich gratulacje, życzenia, nadzieje a nawet deklaracje, że moje pisanie stało się dla niektórych z Was inspiracją. Dziękuję! :)) Lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć. Zajmijmy się jednak upominkiem, który przeznaczony jest dla jednej z Was :)))

Zakładam, że każdy pamięta o co toczyła się gra, ale gdyby jednak nie... ;))


Zestaw najwyraźniej przypadł Wam do gustu :) Zadajecie sobie pytanie, kto go zgarnął? Ja już wiem! :D Wypisałam nicki wszystkich chętnych, przyznałam dodatkowe losy za aktywność, 232 słowa wrzuciłam do maszyny losującej, zakręciłam iiiiii... moim oczom ukazał się następujący obrazek:


Urodzinowy prezent otrzymuje
Zoila!

Serdeczne gratulacje! :))) 

Wygraną proszę o przesłanie na moją skrzynkę mailową adresu do wysyłki, natomiast wszystkie pozostałe uczestniczki zabawy pocieszam - jeszcze będą okazje do zgarnęcia czegoś fajnego. Na przykład podczas rozdania z okazji drugich urodzin bloga ;)))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...