Kiedy zapytałam Was, jakim postem mam rozpocząć po długiej blogowej nieobecności, wiele z Was wskazało na "coś pysznego". No cóż, po świętach to pestka, stół aż uginał się od pyszności ;) Upiekłam ciasteczka cynamonowe, ciasto marchewkowe (KLIK), ciasto czekoladowo-rumowe i bohatera dzisiejszej notki, czyli keks angielski :))
Jest bardzo prosty w wykonaniu. Chcecie spróbować? Jeśli tak, to przygotujcie:
150 gram rodzynek (polecam sułtanki)
150 ml rumu
200 gram masła (w temperaturze pokojowej)
150 gram drobnego cukru do wypieków
4 jajka
300 gram mąki pszennej
łyżeczkę proszku do pieczenia
ok. 200 gram mieszanki keksowej (suszone i kandyzowane owoce)
opcjonalnie można dodać garść potłuczonych orzechów włoskich
Składniki gotowe? Więc do roboty! ;)
Kilka godzin przed pieczeniem zalejcie rodzynki rumem i odstawcie do nasiąknięcia. Do jednej miski przesiejcie mąkę i proszek do pieczenia. W innej za pomocą miksera utrzyjcie masło. Dodajcie do niego cukier i ucierajcie nadal do uzyskania puszystej masy. Następnie dodawajcie jajka, miksując po wrzuceniu każdego z nich aż do połączenia składników. Do utartej masy dodajcie mąkę z proszkiem i wymieszajcie do połączenia. Po uzyskaniu jednolitej konsystencji dorzućcie mieszankę keksową i rodzynki (razem z rumem), wymieszajcie ponownie.
Uzyskane ciasto przełóżcie do keksówki (moja ma 28 cm długości), wysmarowanej wcześniej masłem i wysypanej bułką tartą. Wyrównajcie jego powierzchnię. Najgrzejcie piekarnik do 160 stopni C, pieczcie 20 minut, a następnie zwiększcie temperaturę do 175 stopni C i pieczcie przez kolejnych 35-40 minut (do tzw. suchego patyczka).
Przepis (w nieco zmodyfikowanej formie) pochodzi ze strony Moje Wypieki (KLIK).
Keks angielski jest lekko słodki, lekko alkoholowy, bardzo smaczny i sycący. Idealny na (nie tylko świąteczny) deser :) Właśnie wcinam ostatni kawałek!
Co dobrego Wy upiekłyście w te święta?
A może ugotowałyście coś pysznego?
Pochwalcie się swoim najlepszym świątecznym, kulinarnym dokonaniem! :)
uwielbiam keks, ale tylko z naturalnymi bakaliami i orzechami, kandyzowanych bardzo nie lubie. objadalam sie tym przysmakiem w wigilie
OdpowiedzUsuńZ naturalnymi jeszcze nie robiłam :) Spróbuję!
Usuńwygląda bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńZachęca do jedzenia - niestety ;))
Usuńpysznie wyglada ; )
OdpowiedzUsuńI równie dobrze smakuje! Czy raczej SMAKOWAŁ ;)
UsuńZa keksem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńBędę czekała na przepis na ciasteczka cynamonowe :)
W takim razie chyba muszę je upiec od nowa, bo nie zdążyłam zrobić zdjęcia! ;))
UsuńAle ładnie to wygląda, tak kolorowo;)
OdpowiedzUsuńTym bardziej zachęca do jedzenia ;)
UsuńMmmm ale mi smaka zrobiłaś
OdpowiedzUsuńW takim razie łyżka w dłoń, za nieco ponad godzinę możesz mieć taki keks na talerzu ;)
UsuńWygląda bajecznie :)
OdpowiedzUsuńW życiu nie jadłam keksa, trzeba spróbować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie nadrób to zaniedbanie ;) Keks jest super, nie tylko na deser :) w sam raz do aromatycznej herbaty.
UsuńWieki całe keksa nie jadłam! Pamiętam, że mama piekła go, jak byłam mała, ale potem jakoś popadł w niełaskę. Może dlatego, że w sklepach pojawiła się czekolada :DDD
OdpowiedzUsuńKama, w takim razie może mały powrót do przeszłości? :))
UsuńNigdy nie jadłam takiego keksu, ale wygląda bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, polecam! Taki domowy jest przepyszny :)
UsuńSkoro potrafisz improwizować podczas gotowania, to na pewno jesteś lepsza niż myślisz! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu ciasta, będę próbować bo ze świąt zostały mi kandyzowane owoce i skórki :)
OdpowiedzUsuńJak znalazł! :)
UsuńBardzo lubię keksy :))
OdpowiedzUsuńJa również, zwłaszcza w ramach drugiego śniadania, do herbaty :))
Usuńwygląda smakowicie :) muszę kiedyś spróbować :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
Usuń