czwartek, 27 listopada 2014

Godny następca "Igrzysk Śmierci", wciąga!

Dwa miesiące temu natknęłam się na informację o ekranizacji książki, która od progu mocno mnie zainteresowała. Nie sposób przejść obojętnie obok widniejącego na okładce hasła "Najlepsza trylogia od czasu Igrzysk Śmierci", które to kiedyś niemal pochłonęłam nie mogąc oderwać się od lektury. Sygnalizowałam Wam na Instagramie (KLIK), że ta nowoodkryta pozycja od razu znalazła się na szczycie mojej czytelniczej wishlisty. Trochę poszukiwań, parę kliknięć i już miałam całą trylogię na czytniku. Zabrałam się za nią niezwłocznie, a dzisiaj - po kilku tygodniach od przeczytania ostatniej strony - chcę podzielić się z Wami swoją opinią na jej temat. 

James Dashner - Więzień Labiryntu


Tom I: Więzień labiryntu

Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą którą pamięta jest jego imię. Nie wie kim jest ani dokąd zmierza. Jednak to nie wszystko - kiedy winda się zatrzymuje i drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupka dzieciaków, która wita go w Strefie - otwartej przestrzeni otoczonej murami znajdującej się w samym centrum przerażającego i tajemniczego Labiryntu.

Podobnie jak Thomas, żaden z obecnych tu chłopców nie wie dlaczego tu jest oraz jak się tu dostał. Wszyscy wiedzą natomiast, że każdego ranka, gdy kamienne mury otaczającego ich Labiryntu rozsuną się, zaryzykują swoje życie by się tego dowiedzieć, nawet za cenę spotkania ze Strażnikami - pół-maszynami, pół-bestiami, przemierzającymi jego mroczne korytarze.

Tom II: Próby ognia

Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie.

W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu. Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą. Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni.

Tom III: Lek na śmierć

Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zgromadzili w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz potrzebują pomocy Streferów w ostatecznej misji. Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę.

DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają. I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ.

Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić. Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć?

(źródło okładek i opisów: lubimyczytac.pl)


Więzień labiryntu to powieść osadzona w dystopijnym świecie. Traktuje o grupie nastolatków pozbawionych wspomnień i z nieznanych im względów uwięzionych w Strefie otoczonej ruchomym labiryntem, którego mroczne korytarze przemierzają przerażający, żądni krwi Bóldożercy... Każde przekroczenie jego murów może być tym ostatnim. Mimo to Zwiadowcy ryzykują życie, by znaleźć wyjście z tego więzienia i wrócić do swojego dawnego życia, jakiekolwiek ono nie było.

Trylogia wciągnęła mnie już od pierwszego słowa. Z każdą kolejną stroną w mojej głowie rodziło się więcej pytań, wątpliwości i domysłów. Nie było miejsca na nudę, żadnych pustych sytuacji i rozwlekłych opisów, zwrot akcji gonił zwrot akcji. Podczas lektury odczuwałam całą paletę emocji: ciekawość, strach, niedowierzanie, nadzieję, podziw, złość i radość. Niektóre wydarzenia były wstrząsające, a inne napawały wiarą, że w końcu będzie dobrze. Jednak pozory często myliły...

W moim odczuciu Więzień Labiryntu to powieść nieco słabsza od doskonałych Igrzysk Śmierci. O ile w przypadku trylogii Suzanne Collins wszystkie trzy książki trzymały równy, wysoki poziom, o tyle poziom trylogii Jamesa Dashnera to równia pochyła. Każdy kolejny tom był trochę gorszy od poprzedniego, aczkolwiek każdy z nich był dobry, zaskakujący i trzymający w napięciu. Na niekorzyść Więźnia Labiryntu w tym porównaniu wypada również fakt, że na początku I tomu dało się odczuć, że czytam książkę przeznaczoną dla młodzieży. Język momentami był rażąco infantylny. Na szczęście trwało to tylko przez chwilę. A może po prostu szybko przywykłam? ;) 

Mimo, że trylogię Więźnia Labiryntu oceniam nieco niżej niż Igrzyska Śmierci, to potwierdzam, że jest ona ich godnym następcą. Ten sam klimat, wciągająca historia i mnóstwo silnych emocji. Warto!

13 komentarzy:

  1. Przeczytam! W końcu przeczytam, choć od dłuższego czasu ciągle przekładam to na później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniekąd się nie dziwię, na świecie jest zbyt dużo fajnych książek, wybór często nie jest prosty ;) Ale prędzej czy później przeczytaj, polecam :)

      Usuń
  2. Dziękuję Ci bardzo! Już wiem, co będę czytać w ten weekend. Nie mogę się doczekać aż zacznę :) Uwielbiam tego typu historie osadzone w zniszczonym świecie przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a jakie tytuły polecasz?
      Daj znać jak wrażenia po lekturze tej trylogii :) Przyjemnego czytania!

      Usuń
  3. jeszcze bardziej godny następca to "Niezgodna", również trylogia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Więzień labiryntu oglądałam film, ale mam ochotę na książki;) jak tylko skończę to co czytam teraz pewnie po nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem czy znajdę ebooki na necie:)). Igrzyska śmierci były moim hitem od czasu Sagi Zmierzch :D. Teraz raczej tonę w słowach Harrego Pottera, bo w wieku 20 lat zaczęłam dopiero czytać i oglądać filmy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajdziesz ;)

      Sagi "Zmierzch" nie trawię, rzuciłam tym w kąt w połowie pierwszej części :P ale za to Harry Potter - moja miłość :D Pierwszy raz czytałam w wieku 13-14 lat, drugi raz jakoś 2 lata temu, a trzeba dodać, że mam już blisko do trzydziestki ;) i za każdym razem bardzo mi się podobało. Pewnie kiedyś przeczytam znowu :D

      Usuń
  6. A ja właśnie, zupełnie nieświadoma oglądam film :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merczens, szkoda, że nie zaczęłaś od książki, ale w sumie nic straconego - jak znam życie, to film pokazuje mocno okrojoną wersję wydarzeń ;) (na dodatek tylko tych z I tomu). Dobry chociaż? :D

      Usuń
  7. Siostra polecała mi ten film, ale książka ma pierwszeństwo :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...