wtorek, 11 stycznia 2011

Wiśniowe rozczarowanie

Jakiś czas temu opisywałam Wam moje hity z zakresu pielęgnacji włosów. Dla tych, którzy nie pamiętają: KLIK :) We wspomnianym poście chwaliłam wiśniowy szampon do włosów farbowanych z serii Joanna Professional. Zachwycona tym produktem niezwłocznie pobiegłam do sklepu po maskę z filtrami UV z tej samej linii...


TUTAJ link do opisu ze strony producenta.
Jego zdaniem maska znakomicie poprawia kondycję i wygląd włosów, pielęgnując piękny i głęboki blask ich koloru. Zapobiega elektryzowaniu się włosów oraz ułatwia rozczesywanie. Posiada owocowy zapach dojrzałej wiśni.

Doprawdy? Ja mam nieco odmienne zdanie... No ale od początku.


Maska pachnie nie tyle jak dojrzałe wiśnie, co raczej jak wiśniowy jogurt. Konsystencja jest dość zwarta, bardziej treściwa niż chociażby w przypadku mlecznego Kallosa. Teoretycznie powinno to oznaczać, że maska Joanny jest lepsza - ale moim zdaniem nie jest. Pozostawia włosy splątane, jakby syntetyczne, nienawilżone, a to z kolei nie ułatwia ani rozczesywania, ani późniejszej stylizacji. Eliminacja elektryzowania? To chyba jakiś żart... Miałam wrażenie, że ono jeszcze się wzmogło. Korzystnego wpływu na kolor włosów także nie zauważyłam, ale to może kwestia zbyt krótkotrwałych testów. Zużyłam jedno półlitrowe opakowanie. Problem polega na tym, że nie planuję kolejnego ;) więc pozostanę przy obecnych wnioskach. Być może Wam ten produkt posłużyłby lepiej - za 14 zł można zaryzykować. Niemniej ja odradzam. Nie ma co dorabiać ideologii, dla mnie sprawa jest prosta: maska nie nawilża i nie ułatwia rozczesywania = jest do kitu ;) Swoje eksperymenty z tą linią zakończę na szamponie :)

14 komentarzy:

  1. Ale lipa... A zapachowo by mi odpowiadała... No ale w takim razie zostaję przy słynnym Kallosie, który mi służy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli z szamponu jesteś zadowolona? Mi też ta maska średnio przypadła do gustu, zaczęłam używać i leży, wolę serię z jedwabiem- odżywki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przejmuj się, każdy się czasami natnie na bubla.

    OdpowiedzUsuń
  4. ładnie się prezentuje;)
    nowa notka !!
    zapraszam do czytania i komentowania;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Siulko, Kallos to mistrzostwo świata ;)

    Magrat, szampon wiśniowy na stałe zagościł w mojej łazience :) warto spróbować.

    Cammie, wiem, wiem... ale po to ten post, żeby niektórzy tego uniknęli ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Paralleele, witaj! A na ładnym wyglądzie niestety kończą się zalety tej maski...

    OdpowiedzUsuń
  7. No to kiepściutko :( Ale jak już zauważyła Cammie, każda z nas ma na swoim koncie jakiś chybiony zakup.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki, że napisałaś o tym. ;) wiem, czego unikać. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. ja z serii Joanna Professional posiadam maskę z jedwabiem i sprawdza się całkiem przyzwoicie (szału nie ma, ale jak za taką cenę nie wymagam zbyt wiele;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Katalino, to nie pierwszy i pewnie nie ostatni bubel w mojej "karierze"... uroki testowania ;)

    Dominiko :)

    April, na moich włosach jedwab się nie sprawdza... Zostaję przy Kallosie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja lubię tą maskę. Nie puszy mi włosów i nie obciąża a tego właśnie wymagam od maseczek.
    A i ułatwia mi rozczesywanie, no ale każdy ma inne włosy:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Atino, dlatego dobrze jest testować "na własnej skórze" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam odżywkę z tej serii, porzeczkową do włosów blond. Szamponu też używałam. Ja jestem w miarę zadowolona, głównie ze względu na zapach. Nie robią cudów, ale dla mnie nie są złe.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kokosowa-panno, witaj :) Być może porzeczkowa ma nieco inne właściwości... albo zwyczajnie Twoje włosy mają inne potrzeby, niż moje :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...