piątek, 1 kwietnia 2011

To zależy ;) czyli Vichy NutriExtra

Jak już wiecie, pod koniec lutego podjęłam blogową współpracę z firmą Vichy. Na pierwszy ogień do testowania otrzymałam krem do ciała NutriExtra. Pamiętacie? Jeśli nie, to KLIK ;)


Po miesiącu użytkowania jestem gotowa do wystawienia opinii. Ciekawe? Więc czytajcie dalej :)

Krem do ciała Vichy NutriExtra to właściwie koncentrat odżywczo-odbudowujący, którego zadaniem jest odżywienie i regeneracja skóry suchej i bardzo suchej. Jak zapewnia producent (KLIK) ten kosmetyk zapewnia aż dwudniowy komfort - nawet po kąpieli. Uwaga - krem nie nadaje się do stosowania na twarz.


Kosmetyk nie zawiera parabenów, za co przyznaję mu spory plus (choć nie jestem specjalnie wrażliwa na tym punkcie, ale lubię używać produktów jak najmniej "zaśmieconych"). Dla zainteresowanych zamieszczam skład:


No okej, ale co z tą opinią? Przechodzę do rzeczy ;)

Krem NutriExtra ma konsystencję gęstego masła do ciała.


Jest bardzo treściwy, co korzystnie przekłada się na jego wydajność. Po miesiącu codziennego stosowania przeze mnie + kilkukrotnym użyciu kosmetyku przez mojego brata (posiadającego bardzo suchą, alergiczną skórę) w 400-ml słoiku zostało jeszcze ok. 30% produktu! To z pewnością sprawia, że wydatek rzędu 45-50 zł boli nieco mniej ;) Zapach kremu na plus - delikatny, przyjemny, na skórze niemal niewyczuwalny.

Zważając na fakt, że jest to kosmetyk skoncentrowany, mający mocno odżywić suchą skórę, jego aplikację mogę zaliczyć do całkiem przyjemnych. Obawiałam się konsystencji trudnej do rozsmarowania - na szczęście niezbyt słusznie. Produkt rzeczywiście jest gęsty, nieco tępy, ale pod wpływem ciepła dłoni i ciała daje się równomiernie rozprowadzić nie będąc przy tym uciążliwym zawodnikiem. Ponownie wspomnę o wydajności - wystarczy naprawdę niewielka ilość, by nawilżyć całe ciało.

Z wchłanianiem w moim przypadku nie jest już tak kolorowo. Ogromne znaczenie ma fakt, iż moja skóra należy do tych normalnych, raczej bezproblemowych (nawet po zimie, co zawdzięczam po części genom, a po części odpowiedniej, regularnej pielęgnacji). Miejscowy przesusz zdarza mi się głównie z początkiem sezonu grzewczego, który szczęśliwie jest już za nami. Krem NutriExtra zostawił na moim ciele cienką, nieco lepką, ochronną warstewkę, która przypuszczalnie dla osób o skórze suchej / bardzo suchej (którym dedykowany jest ów kosmetyk) jest zjawiskiem wręcz pożądanym. Dla mnie jest jednak nie do zaakceptowania. Kilka minut po aplikacji kremu założyłam szlafrok, a po jego zdjęciu z przerażeniem stwierdziłam, że kosmetyk zrolował się na mojej skórze. Sytuacja powtarzała się niemal za każdym razem, niezależnie od tego, jaką ilość kosmetyku wmasowywałam w ciało i jak długo czekałam z narzuceniem na siebie jakiejkolwiek odzieży. Z pewnością świadczy to o tym, że krem w stosunku do potrzeb mojej skóry ma zbyt bogatą konsystencję.

Chcąc zyskać pewność, do testów włączyłam brata, borykającego się z permanentnym wysuszeniem skóry. On żadnych niekorzystnych zjawisk nie zaobserwował :) Wchłanianie również w jego przypadku musiało trochę potrwać, ale ostatecznie skóra wręcz wpiła ten kosmetyk. Poprawie uległ głównie stan najmocniej wysuszonych, podrażnionych dłoni. Po zastosowaniu NutriExtra nie wymagały ponownego nawilżania przez kolejnych kilka godzin (a w tym kilka myć!).

Powątpiewam w prawdziwość obietnic o dwudniowym, pełnym komforcie suchej i bardzo suchej skóry, ale z drugiej strony codzienna aplikacja kosmetyku po kąpieli nie jest ani czymś nadzwyczajnym, ani problemowym, a już jednodniowy komfort dla skór przesuszonych z pewnością będzie wybawieniem :)

Wniosek jest prosty. Osoby, którym ten kosmetyk jest dedykowany, z pewnością nie będą zawiedzione :)) Produkt jest naprawdę skuteczny. Natomiast osobom posiadającym skórę normalną, mniej lub bardziej bezproblemową, które chciałyby stosować krem Vichy "na wszelki wypadek" - nie polecam. Jeśli więc zapytasz mnie, czy warto go kupić, odpowiem: to zależy :) Ja resztę swojego NutriExtra oddaję bratu - z pożytkiem dla nas obojga ;))

10 komentarzy:

  1. Niestety nie dla mnie.
    Też raczej większych problemów nie odnotowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie próbowałabym nałożyć go na twarz


    dziękuję za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  3. Lady, pozostaje nam się cieszyć ;)

    Niebieska, proszę bardzo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. oj tam od razu kara - pomyśl jak to trenuje silną wolę ;))

    a co do starzenia się: tłumacz sobie, że po prostu zostałaś chrzestną baaaardzo wcześnie ;) swoją drogą pewnie Cię teraz komunia dosięgnie, nie zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszy mnie to, że nie zawiera parabenów, zwykle zwracam na to uwagę :] Bardzo dobrze, że jest taki wydajny :] Możliwe, że jest to zły kosmetyk dla Twojej skóry. Nie każda skóra potrzebuje takiego odżywienia :]
    Bardzo fajna recenzja ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. podziwiam brata, że używa czegoś o konsystencji kremu ;D jeśli chodzi o mojego - nie moge nawet smarowac nóg będąc w pobliżu jego osoby, bo drażni go sam dzwięk wcierania! :D zachęcająca opinia, nie dla mnie co prawda ten kosmetyk- kierując się za Twoimi słowami. Myślałam ewentualnie o mamie, ale że należy raczej do osób leniwych pod względem wszelkich kremów, najlepiej byłoby znaleźc jej cos z pompką :) szukam dalej i kieruje sie ku neuuuuutrogenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paula, no bo zostałam bardzo wcześnie, miałam 16 lat :P A Komunia chrześnicy za rok... ech :]

    Imadoki, no właśnie moja nie potrzebuje, ale dla skór potrzebujących ten kosmetyk jest świetny.

    Apka, tonący brzytwy się chwyta... A Neutrogena to moim zdaniem przepłacanie za jakość, którą można mieć o połowę taniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. o, bardzo ciekawie to brzmi, bo ja obojętnie co bym w siebie nie wmasowała za kilkadziesiąt minut jakby tego nie było...
    nie wiesz kiedy pojawi się na rynku?

    OdpowiedzUsuń
  9. Il, NutriExtra już jest na rynku :) znajdziesz ten krem m.in. w aptekach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Krem jest naprawde swietny dla takich sucharkow jak moja skora;mysle ze wroce do niego na okres jesienno-zimowy w dobie kaloryferow bo teraz skusze sie na mleczko.

    Tresciwa recenzja:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...