Zaledwie przedwczoraj zaprezentowałam Wam mój ulubiony lakier do paznokci, czyli Strawberry Fields od China Glaze (KLIK). Pamiętacie? Komentarz Czytelniczki podpisującej się jako beauty-labyrinth uświadomił mi, że w swojej kolekcji mam lakier niemal bliźniaczo podobny do wspomnianego różu ChG. Mowa o MIYO Mini Drops - Raspberry.Spójrzcie same:
Dwa praktycznie identyczne, nasycone, dość ciemne róże ze złotymi drobinkami. Na paznokciach również wyglądają bardzo podobnie (w obu przypadkach 2 warstwy + top coat):
Wizualnie nie ma między nimi żadnej różnicy. Dlaczego więc namiętnie używam China Glaze, podczas gdy Miyo głównie zalega w pudełku? Odpowiedź jest krótka: jakość. O ile malowanie paznokci lakierem Strawberry Fields jest czystą przyjemnością, o tyle malowanie emalią Miyo doprowadza mnie do szewskiej pasji. Na nic zdają się jego walory zapachowe (pachnie podczas nakładania) ;) Lakier jest zbyt rzadki - niemal za każdym razem rozlewa mi się na skórki, po pomalowaniu paznokci mam jeszcze sporo "sprzątania"... Bez drewnianego patyczka i zmywacza w pisaku ani rusz. Niezbyt treściwa konsystencja dodatkowo utrudnia równomierne pokrycie płytki paznokcia. Trzeba wprawy, żeby uniknąć prześwitów i smug. Dwie warstwy to absolutne minimum, podczas gdy w przypadku ChG już jedna obfita warstwa daje radę. Niestety to nie koniec wad. Trwałość jest oczywiście kwestią indywidualną, jednak u mnie Miyo ściera się, a czasem nawet odpryskuje już drugiego dnia. Z kolei China Glaze trzyma się w stanie nienaruszonym minimum przez cztery doby... U Was oczywiście może być odwrotnie :) W moim odczuciu na korzyść Miyo przemawia tylko dostępność. Cena również jest korzystniejsza, jednak nie można zapomnieć, że pojemność to tylko 8 ml, podczas gdy w butelce ChG dostajemy aż 14 ml produktu.
Myślę, że stało się jasne, dlaczego wolę Truskawkowe Pola od Malinki ;) Jednak nie skreślajcie Miyo! Jeśli jesteście zakochane w tym kolorze, niestraszne Wam ewentualne problemy podczas aplikacji i niezbyt szałowa trwałość - spróbujcie :)) Efekt jest tego wart! Też będę używać Raspberry od Miyo... jak tylko otrząsnę się z żałoby po doszczętnym zużyciu jego starszego brata ;)
Uwielbiam lakiery z Miyo ;D ten jest śliczny <3
OdpowiedzUsuńAla, u Ciebie trzymają się pewnie dłużej niż u mnie?
UsuńZ oczywistych względów (cena) wybrałam bym Miyo :P
OdpowiedzUsuńNo tak, cena czyni cuda :) Jednak moim zdaniem lepiej doinwestować i wziąć ChG - większa pojemność i lepsza jakość :)
Usuńwizualnie nie widzę różnicy. :)
OdpowiedzUsuńJa też :P
UsuńMnie też ten drugi oczarował :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTrzeba skoczyć po MIYO. :D Mam jeden lakier z serii pachnącej (zieleń) i bardzo się polubiliśmy.
OdpowiedzUsuńCiekawe co powiesz o różowym :)
Usuńno cóż, kolor kolorem, ale jak jest taki okropnie rzadki, to po co się męczyć ;)
OdpowiedzUsuńJa nie zamierzam, chyba że z braku laku (= z braku Strawberry Fields) ;))
UsuńNie widać różnicy, który jest który :))
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach widać buteleczki :) pierwszy MIYO, drugi ChG :)
UsuńTo mnie zdziwiłaś - dotychczas natykałam się raczej na pozytywne recenzje tych lakierów.
OdpowiedzUsuńBardzo prawdopodobne, że to kwestia ich niekompatybilności z moimi paznokciami... chociaż lejącej konsystencji nie jestem w stanie przeżyć.
UsuńTeż jestem zaskoczona- mam dwa lakiery Miyo i uważam, że są rewelacyjne. Kolor fenomenalny!
OdpowiedzUsuńW takim razie może trafiłam na felerny egzemplarz? :P
UsuńA nie mówiłam?:P :) cieszę się, że skłoniłam do refleksji :) Ja osobiście nie zauważyłam problemów w aplikacji MIYO :) luubię to :) pozdrawiam ciepło i dzięki za wzmiankę ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten lakier z Miyo,nawet nie wiedziałam,że są takie podobne,nie miałam problemu z aplikacją,ale trwałość akurat tych pachnących jest słaba;-)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku wręcz skandaliczna :/ wszystkie inne lakiery trzymają się po 3-4 dni, a ten odpada po dwóch...
UsuńFajnie że są takie odpowiedniki
OdpowiedzUsuńTo prawda, można wybierać i decydować :)
UsuńZawsze można spróbować obu. Ja nie lubię rzadkich lakierów i ten na bank by mnie odstraszył.
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco polecam Strawberry Fields :)
UsuńRóżnicy nie widać na 'oko'. Ja mimo wszystkich jego wad skusiłabym się jednak na MIYO, głownie z powodu ceny - ciężko byłoby mi wydać na lakier więcej niż 10 zł :D Właśnie dzisiaj zakupiłam swoją pierwszą emalię z tej firmy, jestem ciekawa efektów :)
OdpowiedzUsuńKtórąś z serii pachnącej czy z jakiejś innej? :)
Usuńja wole chyba wybierac tanioszki i sie czasami pomeczyc :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje powody :) Widać jesteś mniej nerwowa niż ja ;)) bo ja dla własnego zdrowia psychicznego wolę wydać więcej, ale się nie wkurzać ;)
UsuńOoo, no proszę. Może kupię ten lakier MIYO i jak kolor mnie w sobie rozkocha skuszę się na ChG :D
OdpowiedzUsuńTo też jest jakieś wyjście :P
UsuńJak dla mnie to one są faktycznie identyczne ;D ja w sumie mam i lakier ChG i Miyo i chyba wolę Miyo w aplikacji ;)
OdpowiedzUsuńSerio??? Kurcze, co człowiek to opinia :)
UsuńKurcze, wizualnie rzeczywiście niemal identyk! Ale jednak jakość robi swoje.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :) dlatego wolę ChG
Usuńoj tam oj tam, patyczek do uszu, zmywacz i skórki wyczyszczone :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale po co mam sobie dokładać pracy? ;)
UsuńŚliczny odcień, bardzo takie lubię. Co do porównywalności lakierów, wypróbuję i jeden i drugi, by wyrobić sobie własną opinię. Tak będzie najlepiej :) Chociaż w Miyo przerażają mnie te wady, które opisałaś... a co tam, spróbuję! :)
OdpowiedzUsuńWiele dziewczyn chwali Miyo, może po prostu akurat z moimi paznokciami nie współgrają zbyt dobrze... Spróbuj i daj znać jak wyszło! :)
UsuńUwielbiam MIYO..kolory mają cudne
OdpowiedzUsuńze względu na cenę kupiłabym miyo ;p
OdpowiedzUsuńChciałabym cię zaprosić na mojego bloga (kosmetycznie przy kubku gorącej czekolady ) Obserwuję cię już jakiś czas :)
Śliczny ten różowy z drobinkami ;))
OdpowiedzUsuń