czwartek, 26 stycznia 2012

Cztery kroki :)

Niedawno miałam przyjemność testować nową linię Pantene Pro-V: Nature Fusion, w skład której wchodzą cztery produkty: szampon, odżywka, maska i serum.


Nature Fusion to kosmetyki z kompleksem Cassia, czyli polimerami, które przylegają do włosa chroniąc go i odbudowując. Na wstępie dodam, że łączy je piękny, kwiatowy, lekko słodki zapach. Dla mnie to ważne, więc odnotowuję punkt po stronie plusów :)

Przed Wami cztery komplementarne względem siebie kroki: oczyszczanie, odżywianie, odbudowa i ochrona. Czy ten spacer to droga w stronę pięknych i zdrowych włosów?

Krok pierwszy: oczyszczanie.


Szampon z linii Nature Fusion wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ma pomarańczową barwę i lekko żelową konsystencję. Jest wydajny, świetnie się pieni, ślicznie pachnie. Czyli w sumie nic szczególnego ;) To, co mnie w nim ujęło to fakt, że włosy (wyjściowo nieco zniszczone, suche) po jego użyciu są miękkie i gładkie. Jeszcze przed użyciem odżywki nie miałam problemu z rozczesaniem ich palcami. Bardzo na plus! To z pewnością zasługa silikonów postrzeganych przez część z Was jako zło, jednak moje włosy bez SLSów zwyczajnie nie potrafią funkcjonować ;) Z pewnością wrócę do tego szamponu.

Krok drugi: odżywianie.


Odżywka to moim zdaniem najsłabszy element serii. Jest po prostu... w porządku. Przyjemna w stosowaniu, dość wydajna. Ułatwia rozczesywanie doraźnie wygładzając włosy, choć i tego nie robi w sposób spektakularny. Jeśli ktoś lubi mieć komplet, może wrzucić ten produkt do koszyka kupując szampon Nature Fusion. Nic nie traci. Ale też niewiele zyskuje... ;)

Krok trzeci: odbudowa.


Producent zaleca, by stosować maskę raz w tygodniu. Ja robiłam to 2-3 razy częściej. Garść tego dość treściwego kosmetyku wmasowywałam w umyte włosy i zostawiałam na kilka minut, po czym spłukiwałam. Wówczas uzyskiwałam efekty porównywalne do tych osiąganych dzięki użyciu odżywki. Dużo lepiej sprawdziło się stosowanie maski w formie następująco przygotowanego kompresu: wmasować garść w wilgotne włosy, rozczesać (grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami lub szczotką Tangle Teezer!), nałożyć foliowy czepek kąpielowy (ewentualnie foliową siatkę), podgrzać suszarką, owinąć głowę ręcznikiem i potrzymać ok. 30 minut. Po spłukaniu tak trzymanej maski włosy rzeczywiście były sypkie, nawilżone i gładkie. Efekt nie był długotrwały (utrzymywał się przez 2-3 dni), ale dobre i to. Ogólnie produkt jest wart uwagi. Jestem na tak.

Krok czwarty: ochrona.


Serum ochronne to moim zdaniem najlepszy element linii Nature Fusion. Oceniam je bardzo wysoko - ku własnemu zaskoczeniu! Ogólnie nie przepadam za tego typu preparatami, więc i do tego byłam sceptycznie nastawiona. Fluidy bez spłukiwania zazwyczaj powodują, że moje włosy są obciążone, skręcone w strąki, nieprzyjemne w dotyku. W przypadku serum Pantene nic takiego się nie dzieje! Na swoje długie, sięgające łopatek włosy nakładam ilość uzyskaną z trzykrotnego naciśnięcia pompki. Preparat wmasowuję w wilgotne, osuszone ręcznikiem i rozczesane włosy od połowy ich długości. Następnie pozwalam czuprynie samodzielnie wyschnąć. Serum wspaniale je dyscyplinuje. Nie dopuszcza do ich puszenia (do którego niestety mają skłonność), pozostawia je gładkie i miłe w dotyku. Przeczesanie włosów palcami to nie problem - pasma łatwo się poddają, rozdzielają się, nie tworzą strąków. Jak mogłam żyć bez tego kosmetyku? :)

Producent reklamując linię Nature Fusion wspomina o włosach 30 razy mocniejszych. Obietnica grubymi nićmi szyta. Przesadzona o jakieś 29 razy ;)) Niemniej jednak linia jest fajna. Żaden z elementów nie jest bublem. Dwa oceniam jako średnie, trzeci jako interesujący, a czwarty jako hit :)) 

Znacie kosmetyki z linii Nature Fusion? Jakie są Wasze wrażenia płynące z ich stosowania? :)

30 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze okazji testować nic z tej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj przy okazji, polecam zwłaszcza szampon i serum :)

      Usuń
  2. zachęciłaś mnie do serum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetne! Pierwszy fluid bez spłukiwania, który nie zrobił krzywdy mojej fryzurze ;)

      Usuń
  3. ślicznie pachnie ta seria, chyba się wreszcie skuszę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czuję się przekonana :) ale najpierw wyczerpię zapasy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. juz probowalam tej serii i bylam nawet zadowolona chociaz troche puszyly mi sie wlosy ;< bez jedwabiu nie dało rady .

    pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na szczęście serum niweluje problem z puszeniem :)

      Usuń
  6. miałam tą serie, całkiem fajna. i super zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na nie chrapkę .. przydałyby się moim kłakom haha :D
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja tez tej serii nie miałam okazji przetestować,ale chyba kupie szampon :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaciekawiło mnie jedynie to serum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuj! Ciekawa jestem, czy u Ciebie sprawdzi się równie dobrze, jak u mnie :)

      Usuń
  10. mnie ciekawią ostatnio maski do włosów ... jescze nie używałam, ale podejrzewam, że ta nie powali mnie na kolana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taka jak inne... Wyróżnia ją jedynie zapach. Niemniej jednak zastosowana pod czepek i ręcznik działa bardzo dobrze :)

      Usuń
  11. Ja miałam okazje przetestować te kosmetyki i niestety akurat w moim przypadku się nie sprawdziły... włosy były "ciężkie" i do tego elektryzowały się strasznie, ale wiadomo że każdy ma inne włosy i komuś może ta seria przypaść do gustu :) Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Najgorsza seria z Pantene. I liczyc na ''odbudowę''nie można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, odbudowa to faktycznie pic na wodę... Ale za najgorszą bym tej serii nie uznała :) wg mnie wszystkie są niezłe.

      Usuń
  13. Mi jakoś te produkty nie przypadły do gustu. Serum jeszcze leży w łazience, pewnie już go nie zużyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, każdy ma własne preferencje. Choć dla mnie odrzucanie tego serum to marnotrawstwo ;))))

      Usuń
  14. Niestety kosmetyki Pantene nie są dla Mnie, mam po nich ogromny łupież...

    OdpowiedzUsuń
  15. kupilam dzisiaj maske nature fusion - jak mi się wydawało taką jak opisywałaś, ale że czytałam posta dawno to właśnie się okazało, że to owszem jest nature fusion ale jakaś inna. Mianowicie 2minutowa maska wzmacniająca :D no nic, zobaczymy jak działa :]

    OdpowiedzUsuń
  16. zdajesz sobie sprawę,że silikony to nie są sls'y? sls, sles -
    sodium lareth/lauryl sulfate todetergenty, a silikony to sama wiesz -cone, zauważyłam że często używasz słowa sls zamiast silikony : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uświadomiłam to sobie jakieś 2 miesiące temu ;) Dobrze, że jesteś czujna. Na przyszłość proszę - podpisuj się.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...