Nie wszyscy chleb jadają, nie wszyscy lubią, nie wszyscy mogą... Ja uwielbiam. Wyobrażam sobie bez niego dzień, ale już tydzień - byłoby kiepsko ;) W moim domu to podstawa śniadań i / lub kolacji.
Poniższy przepis jest naprawdę banalny i szybki - czyli tak jak lubię. Ten chleb spokojnie zrobicie w trakcie przerwy reklamowej w ulubionym serialu :) Jeśli posiadacie wolny kwadrans, keksówkę, piekarnik i kilka produktów - nic nie stoi na przeszkodzie.
Składniki:
0,75 kg mąki krupczatki
1 szklanka otrębów pszennych
2 łyżki słonecznika
1 łyżka pestek dyni
1 łyżka siemienia lnianego
2 łyżki ziaren sezamu
1 płaska łyżka soli
ok. 30 - 35 g drożdży
0,75 l przegotowanej, letniej wody
1 płaska łyżeczka cukru
Przygotowanie:
Z letniej wody, drożdży i cukru zrobić zaczyn. Odstawić na 5 minut.
Do mąki dodać ziarna i otręby, wymieszać. Zaczyn wlać do suchych składników, wymieszać. Ciasto powinno uzyskać lekko kleistą, dość zwartą konsystencję.
Keksówkę nasmarować olejem, osypać bułką tartą. Wlać ciasto (powinno sięgać do około 3/4 jej wysokości - tak też dzieje się u mnie przy podanych proporcjach i keksówce o długości 30 cm).
Piec godzinę w temperaturze 230 stopni C na termoobiegu.
Zaraz po wyjęciu z piekarnika nasmarować całą powierzchnię gorącego jeszcze chleba masłem lub szczelnie owinąć chleb lnianą ścierką na około 2 godziny. Ma to na celu zmiękczenie skórki, która i tak pozostanie dość twarda i chrupiąca (ale przynajmniej nie połamiemy sobie na niej zębów ;)).
Proste, prawda?
Jeśli nie macie któregoś z rodzajów ziaren, zastąpcie je innymi (np. zamiast siemienia lnianego można dodać dodatkową łyżkę sezamu). Ilości są umowne, można kombinować :) Natomiast otrębów pszennych raczej nie polecam zastępować.
Podobno nie samym chlebem człowiek żyje, ale ten jest tak pyszny, że często wcinam go solo. No dobra, z masłem ;) Smacznego!
Oj, zjadałabym :))) Nawet bez masła ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżaj, upiekę specjalnie dla Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńJa bede z checia sprzatac:D Przygarniesz mnie?:)
OdpowiedzUsuńWykopałam ten przepis i chcę go zrobić w sobotę. Tylko na początku głowiłam się, czym takim jest ta "keksówka". Pierwszy raz usłyszałam to słowo. ;)
OdpowiedzUsuń