Od niemal trzech lat jestem wierna podkładom mineralnym - tym stuprocentowym, nie mającym nic wspólnego z dostępnymi w polskich drogeriach pseudominerałami. Niedawno zapowiedziałam, że na moim blogu pojawi się cykl postów związanych z kosmetykami mineralnymi - przygotowania trwają :)) A tymczasem... niepohamowana ciekawość sprawiła, że owe minerały zdradziłam ;) Wszędzie pełno zachwytów pod adresem podkładu Revlon ColorStay - zapragnęłam sprawdzić jego działanie na własnej skórze. Kupiłam klasyczny fluid oraz... mus :) o którym chciałabym Wam teraz opowiedzieć.
(foto: pinkmelon.de)
Jak brzmią obietnice? Pozwólcie, że nieco sparafrazuję i streszczę Wam opis widniejący w katalogu KWC na stronie wizaż.pl:
Revlon ColorStay Mineral Mousse to miks delikatnej konsystencji musu oraz trwałości gwarantowanej przez technologię ColorStay. Wygładza cerę i zapewnia matowe wykończenie makijażu. Jest łatwy w aplikacji. Nie tworzy efektu maski. Dzięki lekkiej formie nie obciąża nawet tłustej skóry. Zapewnia mocne krycie i trwałość makijażu aż do 16 godzin. Zawiera filtr ochronny SPF 20. Oparty jest na bazie mineralnej, na którą składają się mające dobroczynny wpływ na cerę: różowy kwarc, masa perłowa oraz topaz. Mus ColorStay nie zawiera talku oraz parabenów.
Skład kosmetyku i więcej szczegółów na jego temat znajdziecie TUTAJ.
Na wstępie pragnę wyjaśnić, że owo "mineral" w nazwie to wyłącznie chwyt marketingowy ;) bo w składzie minerałów jest jak na lekarstwo. Mogłabym zgodzić się ze stwierdzeniem "na bazie minerałów", ale "mineralny"? Phi ;))
Swoje kosmetyki Revlon ColorStay kupiłam na Allegro. Tam ich cena jest o 50% niższa, niż stacjonarnie! Za 30-ml tubkę musu zapłaciłam około 30 złotych. Brawo za higieniczną i ergonomiczną formę opakowania :)
Spośród sześciu dostępnych odcieni wybrałam najjaśniejszy 030 - Light (gdzieś obiło mi się o uszy, że istnieje jeszcze 010 Pale, jednak nie znalazłam żadnych informacji na ten temat...). Zobaczcie, jak Light prezentuje się na dłoni:
Jak dla mnie - strzał w dziesiątkę :)) Numer 030 to kolor z żółtymi podtonami. Dość jasny, aczkolwiek może niewystarczająco dla bladolicych. Niewielki wybór odcieni to chyba największa wada drogeryjnych podkładów... Dla mnie Light jest aktualnie kolorem idealnym, powoli zbliżającym się do granicy zajasności ;) Wraz z rozkwitem lata i pojawieniem się opalenizny będę potrzebowała ciemniejszego odcienia.
Przed pierwszym użyciem polecam mocno wstrząsnąć tubką - na początku wycisnęłam z niej coś w rodzaju fluidu. Na szczęście to zdarzyło się tylko raz :) Generalnie konsystencja Mineral Mousse jest dość zwarta i lekka. Kosmetyk łatwo się rozprowadza, nie jest tępy, nie zostawia smug. Dużym i bardzo pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że mus Revlona rzeczywiście daje matowe wykończenie. Dodam, że mat ten nie jest płaski czy pudrowy. To lubię! :)) A to nie koniec niespodzianek. Zważając, że kosmetyk ma formę lekkiego musu, jestem pod dużym wrażeniem tego jak dobrze radzi sobie z wyrównywaniem kolorytu skóry. Deklaracja producenta, jakoby Mineral Mousse był produktem mocno kryjącym jest oczywiście przesadzona. Mus ukryje drobne niedoskonałości, lekkie przebarwienia, ładnie ujednolici koloryt skóry, ale nic ponad to. Zresztą - wcale nie oczekuję więcej. Od krycia wyraźnych zmian skórnych jest korektor, nie podkład :)) Obietnice dotyczące trwałości makijażu są bliższe prawdy. Mus świetnie stapia się ze skórą. W ciągu dnia nie znika z twarzy, nie ściera się. Wyraźnie wygładza (co akurat mnie nie dziwi - silikony robią swoje). Moja mieszana cera wymaga poprawek dopiero po około 6 godzinach, co - zważając na trwające obecnie upały - jest naprawdę dużym sukcesem. Co ważne, revlonowski mus w żaden sposób nie zaszkodził mojej cerze: nie zapchał, nie uczulił... Uff :)
Czy muszę dodawać, że jestem bardzo zadowolona? ;) Oczywiście nie planuję porzucenia ukochanych minerałów, ale... Revlon ColorStay Mineral Mousse również na stałe zagości w mojej kosmetyczce :)) Sprawdzi się zwłaszcza w podróży - ot, mała tubka, kilkanaście sekund aplikacji palcami i gotowe, efekt jak malowany! Sięgnę po niego również w te dni, kiedy (bądź co bądź kapryśne) minerały odmówią mi współpracy. W takie dni, jak teraz - upalne, parne, duszne. Polecam posiadaczkom cer w miarę bezproblemowych, dobrze nawilżonych. Obawiam się, że przy skórach zmienionych chorobowo, przesuszonych czy mocno przetłuszczających się mus może sobie nie poradzić. Moja mieszana, borykająca się ze sporadycznymi zmianami cera jest na tak!
Kosmetyk niestety nie powala wydajnością. 30-ml tubka wystarcza na około miesiąc codziennego stosowania. W stosunku do ceny (zwłaszcza tej zbójeckiej, drogeryjnej) to niewiele... Jednak kiedy biorę pod uwagę wszystkie zalety tego produktu wiem, że kupię kolejną sztukę. Musowo ;))
miałam kiedyś okazje go przetestować u koleżanki i również byłam z niego zadowolona, na pewno go kiedyś kupie:)
OdpowiedzUsuńCzytasz mi w myślach! Miałam go w łapach na zakupach z Fren, ale Douglasowi nie dam oskubać mojego i tak biednego portfela :) Tylko pójdę oblukać, czy light czy medium light ;)
OdpowiedzUsuńAtino, :)
OdpowiedzUsuńFF, często obserwuję, że sięgamy po te same produkty ;)
Ciekawy ten podkład jednak dla mnie trochę drogi znasz jakiś różnie ciekawy ale tanszy? ;-)
OdpowiedzUsuńF000U, uwierz, gdybym znała, to polecałabym właśnie tamten ;)
OdpowiedzUsuńojej miesiąc, to faktycznie niedużo. Ja swoją 30stkę mam na 2-3 ;)
OdpowiedzUsuńMam chęć go wypróbować ;> Ale akurat dzisiaj przeglądałam moje kosmetyki i póki co mam tyle podkładów, że nie wiem czy dam radę je wykończyć :P
OdpowiedzUsuńFajnie, że o nim napisałaś, szukam czegoś lżejszego na lato, bo tradycyjny CS jest ciut ciut zbyt kryjący dla letniej, wypoczętej buzi :) opakowanie kojarzy mi się z Rimmelem, Lasting Finish, również pseudomineralnym ;)))
OdpowiedzUsuńAbscysynko, mówiąc o swojej 30stce masz na myśli mus Revlona? :>
OdpowiedzUsuńGreatdee, ja przynajmniej na tej płaszczyźnie nie mam zwalających z nóg zapasów ;)
Idalio, polecam bardzo :))
opakowanie wygląda na bardziej przyjazne niż słoik bez pompki revlona color stay
OdpowiedzUsuńSimply, fluid też kupiłam - brak pompki mnie dobija :/ Zwłaszcza, że (patrząc na ceny drogeryjne) nie jest to produkt z niskiej półki...
OdpowiedzUsuńViola, fluid kupiłaś w odcieniu buff? Pewnie tak :) Może też za jednym zamachem się szarpnę na oba... Heh.
OdpowiedzUsuńFF, tak, Buff :) i też mi pasuje :) trafiłam z oboma.
OdpowiedzUsuńŚwietnie ;) Zastanawiałam się czy sobie nie kupić jakiegoś podkładu z Revlonu ale chwilowo przeszłą mi ta chęć :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że takie cudo istnieje. Musowo spróbuję:D dzięki Violl:*
OdpowiedzUsuńCookie, gdyby chęć wróciła, to wiedz że warto ;)
OdpowiedzUsuńMizz, musowo zdaj relację z wrażeń ;))
Oo, muszę go obczaić w drogerii :)
OdpowiedzUsuńwiedzialam o jego istnieniu i nawet przez pewien czas myslalam nad jego kupnem . pozniej zastanawialam sie nad colorStay light ale sporo negatywnych opini mnie zniechecilo i jak narazie mam tylko normalnego CS. Po Twojej recenzji bardzooo chcialabym go wyprobowac ale mam zapas podkladow ktore musze zuzyc - rozsadek mowi zeby sie wstrzymac z zakupem :)
OdpowiedzUsuńprzydatna recenzja :))
Innooka, Mineral Mousse znajdziesz m.in. w Douglasie :)
OdpowiedzUsuńSmieti, faktycznie sporo osób narzeka na ten produkt, ale jak wynika z tych opinii - są to osoby z cerami problemowymi. Dlatego napisałam, że polecam cerom w miarę bezproblemowym :)
czy używałas tradycyjnej wersji ColorStay? Możesz ją jakoś porównać do tego musu? Który podkład daje lepsze krycie?
OdpowiedzUsuńzapraszam:
http://julia-just-maria.blogspot.com/2011/06/1-superpharm-gel-liner-maybelline-oraz.html#comments
chyba go musze wyprobowac:)
OdpowiedzUsuńnarobilas mi ochoty;)
OdpowiedzUsuńo, widziałam kiedys ten podkład w drogerii i mnie zaciekawił, ale kupie go sobie dopiero na jesieni, bo teraz wystarczają mi kremy tonujące ;)
OdpowiedzUsuńAtrevete, użyłam klasycznego ColorStaya już kilka razy. Daj mi jeszcze parę dni na sklecenie recenzji i porównania :) Pojawi się z pewnością w ciągu najbliższych 2 tygodni.
OdpowiedzUsuńZofiano, :)
Kosmetykoholiczko, taki był cel ;)
Peggy-blu, zazdroszczę :) mam niezłą cerę, ale samym kremem tonującym bym się chyba nie oporządziła ;)
Nie wiedziałam że revlon ma takie muusowe cudo
OdpowiedzUsuńViollet, moja cera tez nie wygląda idealnie, ale po prostu nie mogę znieść podkładu w takie upały... coś za coś ;))
OdpowiedzUsuńYasminello, więc moja notka się przydała :)
OdpowiedzUsuńPeggy-blu, rozumiem :) sama zazwyczaj używam lekkich dla skóry sypkich minerałów. Szkoda, że nie dają rady w ten upał. Fluidu też bym nie zniosła, dlatego padło na mus ;)
A ja kupiłam sobie misshę na wyjazd, bo nie wiem czy będę miała czas na walkę z proszkami :) Ale przyznam, że też nie zapewnia takiego krycia jak minerały jednak ;)
OdpowiedzUsuńDomi, no bo bb krem to coś w stylu tego musu właśnie. Z tym, że ja wolę mus - po Misshy PC (o ile o niej mowa) świecę się jak... żarówka :)
OdpowiedzUsuńKurcze, wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam że to to istnieje ;) Ale myślę, że i tak w chłodniejsze dni pozostanę przy oryginalnym ColorStay, bo daje lepsze krycie :)
OdpowiedzUsuńKatalino, :)
OdpowiedzUsuńtak, PC właśnie :) Ona jakaś perłowawa jest :/ Ale w sumie fajna, lubię nawet. CC za to to słabeusz niesamowity, świetny jako baza pod makijaż :D Chciałam wczoraj fotki zrobić i opisać nawet, ale w mojej starej lustrzance odkleiło się lustro a nową bedę miała dopiero ok. piątku/poniedziałku.
OdpowiedzUsuńPrzydatna notka bo wlasnie konczy sie moja Dermika i przyda sie cos lzejszego, cale wieki temu uwielbialam piankowo-musowy podklad z IsaDory ale on juz chyba nie jest w sprzedazy:(
OdpowiedzUsuńPora sprawdzic kolory:)))
Domi, dobrze, że mówisz! Rozważałam kliknięcie CC. Uff :)
OdpowiedzUsuńHexx, mus Revlona nie jest piankowy, ale mimo to lekki i fajny :) Myślę, że warto go poznać :)
Jestem wierna podkładom z Revlona, szczególnie upodobałam sobie Custom Creation (jakoś tak), miksuję dowolne odcienie, minus że jakoś tak szybko ubywa :] Ale Revlon bezapelacyjnie wygrywa w moim zestawieniu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSylvia, widziałam na Allegro tego cudaka, zainteresował mnie :)
OdpowiedzUsuńchciałam go kupić, ale teraz widzę, że dobrze, że tego nie zrobiłam, byłby zdecydowanie za ciemny
OdpowiedzUsuńAktualizacja: kupiłam mus i fluid, na razie używałam tylko musu i wcale mi się nie chce sięgać po fluid ;) Bardzo fajny podkład, lekki, a kryje nieźle i - co dla mnie najważniejsze - nie spływa z twarzy, jak wszystko inne do tej pory! Dla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuńChochlik, ponoć w ofercie jest jeszcze kolor 010 (najjaśniejszy), ale ja go nie widziałam...
OdpowiedzUsuńFF, dla mnie też :D
Oczywiście od razu przylazłam zobaczyć co tak zachwalasz :) No i masz Ci los, skusiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiedziałam, że jest wersja musowa mojego ulubionego podkładu, na pewno wypróbuję:)
OdpowiedzUsuń