poniedziałek, 6 czerwca 2011

Musowo ;))

Od niemal trzech lat jestem wierna podkładom mineralnym - tym stuprocentowym, nie mającym nic wspólnego z dostępnymi w polskich drogeriach pseudominerałami. Niedawno zapowiedziałam, że na moim blogu pojawi się cykl postów związanych z kosmetykami mineralnymi - przygotowania trwają :)) A tymczasem... niepohamowana ciekawość sprawiła, że owe minerały zdradziłam ;) Wszędzie pełno zachwytów pod adresem podkładu Revlon ColorStay - zapragnęłam sprawdzić jego działanie na własnej skórze. Kupiłam klasyczny fluid oraz... mus :) o którym chciałabym Wam teraz opowiedzieć.

(foto: pinkmelon.de)

Jak brzmią obietnice? Pozwólcie, że nieco sparafrazuję i streszczę Wam opis widniejący w katalogu KWC na stronie wizaż.pl:

Revlon ColorStay Mineral Mousse to miks delikatnej konsystencji musu oraz trwałości gwarantowanej przez technologię ColorStay. Wygładza cerę i zapewnia matowe wykończenie makijażu. Jest łatwy w aplikacji. Nie tworzy efektu maski. Dzięki lekkiej formie nie obciąża nawet tłustej skóry. Zapewnia mocne krycie i trwałość makijażu aż do 16 godzin. Zawiera filtr ochronny SPF 20. Oparty jest na bazie mineralnej, na którą składają się mające dobroczynny wpływ na cerę: różowy kwarc, masa perłowa oraz topaz. Mus ColorStay nie zawiera talku oraz parabenów.

Skład kosmetyku i więcej szczegółów na jego temat znajdziecie TUTAJ.


Na wstępie pragnę wyjaśnić, że owo "mineral" w nazwie to wyłącznie chwyt marketingowy ;) bo w składzie minerałów jest jak na lekarstwo. Mogłabym zgodzić się ze stwierdzeniem "na bazie minerałów", ale "mineralny"? Phi ;))

Swoje kosmetyki Revlon ColorStay kupiłam na Allegro. Tam ich cena jest o 50% niższa, niż stacjonarnie! Za 30-ml tubkę musu zapłaciłam około 30 złotych. Brawo za higieniczną i ergonomiczną formę opakowania :)


Spośród sześciu dostępnych odcieni wybrałam najjaśniejszy 030 - Light (gdzieś obiło mi się o uszy, że istnieje jeszcze 010 Pale, jednak nie znalazłam żadnych informacji na ten temat...). Zobaczcie, jak Light prezentuje się na dłoni:



Jak dla mnie - strzał w dziesiątkę :)) Numer 030 to kolor z żółtymi podtonami. Dość jasny, aczkolwiek może niewystarczająco dla bladolicych. Niewielki wybór odcieni to chyba największa wada drogeryjnych podkładów... Dla mnie Light jest aktualnie kolorem idealnym, powoli zbliżającym się do granicy zajasności ;) Wraz z rozkwitem lata i pojawieniem się opalenizny będę potrzebowała ciemniejszego odcienia.

Przed pierwszym użyciem polecam mocno wstrząsnąć tubką - na początku wycisnęłam z niej coś w rodzaju fluidu. Na szczęście to zdarzyło się tylko raz :) Generalnie konsystencja Mineral Mousse jest dość zwarta i lekka. Kosmetyk łatwo się rozprowadza, nie jest tępy, nie zostawia smug. Dużym i bardzo pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że mus Revlona rzeczywiście daje matowe wykończenie. Dodam, że mat ten nie jest płaski czy pudrowy. To lubię! :)) A to nie koniec niespodzianek. Zważając, że kosmetyk ma formę lekkiego musu, jestem pod dużym wrażeniem tego jak dobrze radzi sobie z wyrównywaniem kolorytu skóry. Deklaracja producenta, jakoby Mineral Mousse był produktem mocno kryjącym jest oczywiście przesadzona. Mus ukryje drobne niedoskonałości, lekkie przebarwienia, ładnie ujednolici koloryt skóry, ale nic ponad to. Zresztą - wcale nie oczekuję więcej. Od krycia wyraźnych zmian skórnych jest korektor, nie podkład :)) Obietnice dotyczące trwałości makijażu są bliższe prawdy. Mus świetnie stapia się ze skórą. W ciągu dnia nie znika z twarzy, nie ściera się. Wyraźnie wygładza (co akurat mnie nie dziwi - silikony robią swoje). Moja mieszana cera wymaga poprawek dopiero po około 6 godzinach, co - zważając na trwające obecnie upały - jest naprawdę dużym sukcesem. Co ważne, revlonowski mus w żaden sposób nie zaszkodził mojej cerze: nie zapchał, nie uczulił... Uff :)

Czy muszę dodawać, że jestem bardzo zadowolona? ;) Oczywiście nie planuję porzucenia ukochanych minerałów, ale... Revlon ColorStay Mineral Mousse również na stałe zagości w mojej kosmetyczce :)) Sprawdzi się zwłaszcza w podróży - ot, mała tubka, kilkanaście sekund aplikacji palcami i gotowe, efekt jak malowany! Sięgnę po niego również w te dni, kiedy (bądź co bądź kapryśne) minerały odmówią mi współpracy. W takie dni, jak teraz - upalne, parne, duszne. Polecam posiadaczkom cer w miarę bezproblemowych, dobrze nawilżonych. Obawiam się, że przy skórach zmienionych chorobowo, przesuszonych czy mocno przetłuszczających się mus może sobie nie poradzić. Moja mieszana, borykająca się ze sporadycznymi zmianami cera jest na tak!

Kosmetyk niestety nie powala wydajnością. 30-ml tubka wystarcza na około miesiąc codziennego stosowania. W stosunku do ceny (zwłaszcza tej zbójeckiej, drogeryjnej) to niewiele... Jednak kiedy biorę pod uwagę wszystkie zalety tego produktu wiem, że kupię kolejną sztukę. Musowo ;))

41 komentarzy:

  1. miałam kiedyś okazje go przetestować u koleżanki i również byłam z niego zadowolona, na pewno go kiedyś kupie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytasz mi w myślach! Miałam go w łapach na zakupach z Fren, ale Douglasowi nie dam oskubać mojego i tak biednego portfela :) Tylko pójdę oblukać, czy light czy medium light ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Atino, :)

    FF, często obserwuję, że sięgamy po te same produkty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy ten podkład jednak dla mnie trochę drogi znasz jakiś różnie ciekawy ale tanszy? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. F000U, uwierz, gdybym znała, to polecałabym właśnie tamten ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ojej miesiąc, to faktycznie niedużo. Ja swoją 30stkę mam na 2-3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam chęć go wypróbować ;> Ale akurat dzisiaj przeglądałam moje kosmetyki i póki co mam tyle podkładów, że nie wiem czy dam radę je wykończyć :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że o nim napisałaś, szukam czegoś lżejszego na lato, bo tradycyjny CS jest ciut ciut zbyt kryjący dla letniej, wypoczętej buzi :) opakowanie kojarzy mi się z Rimmelem, Lasting Finish, również pseudomineralnym ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Abscysynko, mówiąc o swojej 30stce masz na myśli mus Revlona? :>

    Greatdee, ja przynajmniej na tej płaszczyźnie nie mam zwalających z nóg zapasów ;)

    Idalio, polecam bardzo :))

    OdpowiedzUsuń
  10. opakowanie wygląda na bardziej przyjazne niż słoik bez pompki revlona color stay

    OdpowiedzUsuń
  11. Simply, fluid też kupiłam - brak pompki mnie dobija :/ Zwłaszcza, że (patrząc na ceny drogeryjne) nie jest to produkt z niskiej półki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Viola, fluid kupiłaś w odcieniu buff? Pewnie tak :) Może też za jednym zamachem się szarpnę na oba... Heh.

    OdpowiedzUsuń
  13. FF, tak, Buff :) i też mi pasuje :) trafiłam z oboma.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie ;) Zastanawiałam się czy sobie nie kupić jakiegoś podkładu z Revlonu ale chwilowo przeszłą mi ta chęć :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet nie wiedziałam, że takie cudo istnieje. Musowo spróbuję:D dzięki Violl:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Cookie, gdyby chęć wróciła, to wiedz że warto ;)

    Mizz, musowo zdaj relację z wrażeń ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Oo, muszę go obczaić w drogerii :)

    OdpowiedzUsuń
  18. wiedzialam o jego istnieniu i nawet przez pewien czas myslalam nad jego kupnem . pozniej zastanawialam sie nad colorStay light ale sporo negatywnych opini mnie zniechecilo i jak narazie mam tylko normalnego CS. Po Twojej recenzji bardzooo chcialabym go wyprobowac ale mam zapas podkladow ktore musze zuzyc - rozsadek mowi zeby sie wstrzymac z zakupem :)
    przydatna recenzja :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Innooka, Mineral Mousse znajdziesz m.in. w Douglasie :)

    Smieti, faktycznie sporo osób narzeka na ten produkt, ale jak wynika z tych opinii - są to osoby z cerami problemowymi. Dlatego napisałam, że polecam cerom w miarę bezproblemowym :)

    OdpowiedzUsuń
  20. czy używałas tradycyjnej wersji ColorStay? Możesz ją jakoś porównać do tego musu? Który podkład daje lepsze krycie?

    zapraszam:
    http://julia-just-maria.blogspot.com/2011/06/1-superpharm-gel-liner-maybelline-oraz.html#comments

    OdpowiedzUsuń
  21. o, widziałam kiedys ten podkład w drogerii i mnie zaciekawił, ale kupie go sobie dopiero na jesieni, bo teraz wystarczają mi kremy tonujące ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Atrevete, użyłam klasycznego ColorStaya już kilka razy. Daj mi jeszcze parę dni na sklecenie recenzji i porównania :) Pojawi się z pewnością w ciągu najbliższych 2 tygodni.

    Zofiano, :)

    Kosmetykoholiczko, taki był cel ;)

    Peggy-blu, zazdroszczę :) mam niezłą cerę, ale samym kremem tonującym bym się chyba nie oporządziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiedziałam że revlon ma takie muusowe cudo

    OdpowiedzUsuń
  24. Viollet, moja cera tez nie wygląda idealnie, ale po prostu nie mogę znieść podkładu w takie upały... coś za coś ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Yasminello, więc moja notka się przydała :)

    Peggy-blu, rozumiem :) sama zazwyczaj używam lekkich dla skóry sypkich minerałów. Szkoda, że nie dają rady w ten upał. Fluidu też bym nie zniosła, dlatego padło na mus ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja kupiłam sobie misshę na wyjazd, bo nie wiem czy będę miała czas na walkę z proszkami :) Ale przyznam, że też nie zapewnia takiego krycia jak minerały jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Domi, no bo bb krem to coś w stylu tego musu właśnie. Z tym, że ja wolę mus - po Misshy PC (o ile o niej mowa) świecę się jak... żarówka :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurcze, wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam że to to istnieje ;) Ale myślę, że i tak w chłodniejsze dni pozostanę przy oryginalnym ColorStay, bo daje lepsze krycie :)

    OdpowiedzUsuń
  29. tak, PC właśnie :) Ona jakaś perłowawa jest :/ Ale w sumie fajna, lubię nawet. CC za to to słabeusz niesamowity, świetny jako baza pod makijaż :D Chciałam wczoraj fotki zrobić i opisać nawet, ale w mojej starej lustrzance odkleiło się lustro a nową bedę miała dopiero ok. piątku/poniedziałku.

    OdpowiedzUsuń
  30. Przydatna notka bo wlasnie konczy sie moja Dermika i przyda sie cos lzejszego, cale wieki temu uwielbialam piankowo-musowy podklad z IsaDory ale on juz chyba nie jest w sprzedazy:(
    Pora sprawdzic kolory:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Domi, dobrze, że mówisz! Rozważałam kliknięcie CC. Uff :)

    Hexx, mus Revlona nie jest piankowy, ale mimo to lekki i fajny :) Myślę, że warto go poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jestem wierna podkładom z Revlona, szczególnie upodobałam sobie Custom Creation (jakoś tak), miksuję dowolne odcienie, minus że jakoś tak szybko ubywa :] Ale Revlon bezapelacyjnie wygrywa w moim zestawieniu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Sylvia, widziałam na Allegro tego cudaka, zainteresował mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  34. chciałam go kupić, ale teraz widzę, że dobrze, że tego nie zrobiłam, byłby zdecydowanie za ciemny

    OdpowiedzUsuń
  35. Aktualizacja: kupiłam mus i fluid, na razie używałam tylko musu i wcale mi się nie chce sięgać po fluid ;) Bardzo fajny podkład, lekki, a kryje nieźle i - co dla mnie najważniejsze - nie spływa z twarzy, jak wszystko inne do tej pory! Dla mnie bomba :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Chochlik, ponoć w ofercie jest jeszcze kolor 010 (najjaśniejszy), ale ja go nie widziałam...

    FF, dla mnie też :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Oczywiście od razu przylazłam zobaczyć co tak zachwalasz :) No i masz Ci los, skusiłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  38. nawet nie wiedziałam, że jest wersja musowa mojego ulubionego podkładu, na pewno wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...