Każdej dziewczynie, której zależy na pięknych i zdrowych włosach, blog Anwen Jak dbać o długie włosy? (KLIK) zapewne spadł wprost z nieba. Dla mnie to skarbnica wiedzy i nie wyobrażam sobie, żeby miało mi jej zabraknąć. To właśnie Anwen zainspirowała mnie do wzmożonej dbałości o czuprynę... Ale po kolei.
Na wyżej wskazanym blogu dużym powodzeniem cieszy się cykl "Moja włosowa historia". Ja jeszcze nie osiągnęłam spektakularnych efektów, którymi chciałabym się tam pochwalić. Niemniej jednak tu przedstawię Wam moją włosową historię w pigułce. Kiedyś może napiszę pełnowymiarową relację (ze zdjęciami) do opublikowania w anwenowym cyklu... ;)
Było tak. W dzieciństwie miałam sięgające niemal do pasa, sypkie, miękkie i zdrowe włosy. Po I Komunii tradycyjnie mi je ścięto... na totalnie krótko. Męskie cięcie w damskiej wersji. Jako dziecko niespecjalnie się na tym skupiałam. Po dwóch czy trzech latach postanowiłam na nowo zapuścić włosy. Jednak te sięgające ramion nie były już tak gładkie jak pierwotnie... I tu się zaczęło. Prostowanie :] Upragnioną gładkość osiągałam rzecz jasna doraźnie, jednocześnie niemiłosiernie wysuszając i niszcząc włosy. Zamiast być lepiej, było coraz gorzej... Miałam kilkanaście (prawie -dzieścia) lat i suche, puszące się, łamliwe włosy. Zadowalająco wyglądały tylko po prostowaniu, więc... prostowałam dalej. Codziennie. Błędne koło. Dodatkowo zaczęłam farbować (na brąz zbliżony do mojego naturalnego) bo ktoś mi doradził, że farba obciąży włosy = zredukuje puszenie. Taaa... Jesienią 2010 r. poszłam do zaprzyjaźnionej fryzjerki na rutynowe podcięcie końcówek (robiłam to co ok. 2 miesiące, bo włosy rozdwajały mi się niemiłosiernie - rzecz jasna dzięki mojej ceramicznej przyjaciółce). Nie pierwszy raz zwróciła uwagę na kiepską kondycję moich włosów. W rezultacie nie ścięłam 2 centymetrów. Ścięłam grubo ponad 20. Bolało... ;) ale wiedziałam, że to konieczne. W efekcie miałam czuprynę ledwo dotykającą ramion ale i świadomość, że od razu pozbyłam się całej zniszczonej części pukli. Czy zrezygnowałam z prostowania? A skąd! Byłam na dobrej drodze do zafundowania sobie powtórki z rozrywki. Otrząsnęłam się dopiero podczas zeszłorocznych wakacji. Wtedy też zaczęłam staranniej dbać o włosy chcąc odzyskać dawną długość i jednocześnie poprawić jakość. Porzuciłam prostowanie i niemal zrezygnowałam z suszenia :) Od tamtego czasu suszę i prasuję wyłącznie grzywkę (mała strata, bo i tak regularnie ją ścinam). Oprócz tego moja troska o włosy przejawia się w myciu metodą OMO lub samą odżywką, nakładaniu masek, kosmetyków chroniących końcówki, olejowaniu, niepocieraniu mokrych włosów ręcznikiem (wystarczy delikatne odciskanie!), czesaniu Tangle Teezerem (nadal uważam, że ta szczotka to objawienie dla osoby borykającej się z plątaniem i łamaniem włosów). Dodam, że nie unikam szamponów i odżywek z silikonami - chyba tylko dzięki nim trzymam swoje kudełki w ryzach. Lepsze to niż parzący wspomagacz... ;) choć oczywiście marzę o chwili, kiedy włosy będą wyglądały zdrowo w wyniku realnego stanu, a nie zastosowania dyscyplinatora.
Po ośmiu miesiącach widzę dużą poprawę kondycji mojej czupryny. Włosy sięgają już do łopatek, są zdrowsze niż dawniej, ale ... do ideału wciąż im daleko. Samo nieprostowanie, niesuszenie i olejowanie to najwyraźniej za mało. Studiuję więc bloga Anwen skupiając się na tym, jak jeszcze mogę sobie pomóc. Sposobów jest wiele :) ale żeby wprowadzić je w czyn potrzebne są narzędzia. I dlatego ...
... kliknęłam kilka cudeniek w sklepie z półproduktami kosmetycznymi Zrób Sobie Krem (KLIK). Zdecydowałam się na następujące rzeczy:
Mocznik dostałam w ramach gratisu. Oprócz półproduktów wzięłam też dwie buteleczki z atomizerem i dwie ze spryskiwaczem. Przydadzą mi się do przechowywania i aplikowania chociażby mgiełki aloesowej, którą wykonam według TEGO przepisu. Od tej pory zamierzam zadbać o włosy intensywniej niż dotychczas. Będę wzbogacać odżywki i maski, robić płukanki, mieszać mgiełki... i nadal bardzo uważnie śledzić bloga Anwen :) W planach mam także farbowanie naturalną henną Khadi, ale to kwestia na dalsza przyszłość (niedawno farbowałam się drogeryjnym nabytkiem). Naturalnie zamierzam kontynuować olejowanie. Mam nadzieję, że moje starania przyniosą pożądany efekt :))
Miała być historia w pigułce, wyszedł tasiemiec... Jak ja się rozgadam, to nie ma zmiłuj... Przepraszam ;)))
Drogie Czytelniczki, jak pielęgnujecie swoje włosy? Ograniczacie się do standardowego zestawu, czy może dostarczacie czuprynie czegoś więcej? Macie sprawdzone patenty na poprawę kondycji włosów? Ulubione półprodukty, maski, mgiełki, kompresy, sposoby olejowania? Podzielcie się! :)
to czekamy na relacje :) dużo tego kupilas i ile zaplacilas za wszystko
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom całe te zakupy nie były takie drogie :) Zapłaciłam 90 zł. Chcąc umieszać pewne mikstury nie mogłam zrezygnować z tych składników, wszystkie są mi potrzebne. Mam nadzieję, że ta inwestycja się opłaci :)
Usuńmnie dalej odstrasza utrzymujący się niemiłosiernie długo "zapach" sesy :/
OdpowiedzUsuńWięc zmień olej! Nie ma sensu się męczyć. Może kokosowy, pachnący maślanymi ciasteczkami Parachute? :)
UsuńNo coś pięknego ;)
OdpowiedzUsuńAle że co? :PP
UsuńNo zamówienie :D
UsuńKochana napisz swoje odczucia po wykonywaniu różnych specyfików. Ja cały czas nie mogę się przekonać do zabawy w małego chemika i wole gotowe mieszanki :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory też wybierałam opcję "dla leniwców", ale widzę, że spektakularnych efektów tym nie osiągnę...
UsuńZakupy niezłe :) ja ostatnio kupiłam sobie keratyne i olej z pestek śliwki, też dzięki Anwen :) olejuje już od jakiegoś czasu ale wiem, że w tym potrzeba cierpliwości i niestety po miesiącu nie widać za dużo. Z prostownicy też staram się rezygnować co jest ciężkie :) Ale teraz zazwyczaj albo susze albo prostuje. Niestety moje włosy są nijakie po wyschnięciu, ani proste ani falowane więc trzeba im pomóc :)
OdpowiedzUsuńNa henne też się czaję, ale mam pewne obawy co do niej...
Olej z pestek śliwki to ten pachnący marcepanem? Boski jest! Kiedyś go miałam. Chciałam kliknąć przy okazji powyższych zakupów, ale był niedostępny...
UsuńMoje włosy po wyschnięciu też są nijakie :) Ni to proste, ni to falowane. Postanowiłam jednak, że to przetrzymam. Pomogę im wydobyć naturalny skręt (falę) :)
Odnośnie henny - też miałam (mam) wątpliwości. Pudełko Khadi trzymam w szufladzie od pół roku i jeszcze się nie zdecydowałam... Jednak ostatnio dziewczyny przekonały mnie, że nie ma się czego bać :) więc spróbuję, będzie co ma być ;)
Tak ten :) jak go używałaś? ja na razie stosuje go na końcówki, ale może ma jakieś lepsze zastosowania :)
UsuńJa ze swoich wolałabym wydobyć naturalną "prostotę"? :)
Tylko właśnie coś za coś. Jak umyję wieczorem i wyschną mi naturalnie to rano nadają się tylko do związania bo nie mają za grosz objętości. Rano jak myję to trzeba suszyć bo nigdy nie ma czasu przed wyjściem do pracy... I tak w kółko :)
To poczekam jak wypróbujesz i opiszesz efekty to może i ja się skuszę :)
Oleju używałam do wzbogacania kremów do twarzy i właśnie do włosów :)
UsuńTeż wolałabym naturalną prostotę, ale niestety (albo stety) już wiem, że moje włosy mają skłonność do falowania :) Na suszenie też nie mam czasu. Włosy myję rano i wychodzę - z wilgotnymi :) Schną po drodze.
Ja używam różnych włosowych wspomagaczy, efekty są raz lepsze raz gorsze, ciągle szukam swojego idealnego zestawu...
OdpowiedzUsuńKażdemu może służyć coś innego, ale mimo to chętnie poczytam o specifikach, które się u Ciebie sprawdzają :)
UsuńOj, ja też przez prostownicę przesuszyłam i zniszczyłam włosy. Ale opamiętałam się po 10 miesiącach :) Od października intensywnie pielęgnuje włosy, zmagania opisuje na blogu :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam, zostaję tam! :)
UsuńHm. Ja prostuję włosy od pięciu albo sześciu lat i nieskromnie przyznam, że każdy fryzjer zachwyca się tym, w jakim są dobrym stanie: a to, co z nimi robię, to zwykłe mycie (od niedawna OMO), maska na minimum pół godziny, a po prostowaniu nawilżam je jedwabiem. Fakt jest też taki, że mam bardzo grube i gęste włosy, może przez to jest mi trochę 'łatwiej'?
OdpowiedzUsuńjak to nawilżasz jedwabiem? przecież jedwab to nie odżywka...
Usuńjedwab wysusza , tworzy tylko zludzenie nawilzonych ,wiec niby jak nawilzasz ,bo nie kumam ?
Usuńjedwab jeżeli nie ma alkoholu nie wysusza włosów, ludzie :D ile razy już to słyszę..
UsuńNormalnie, nakładam jedwab na świeżo wyprostowane włosy i świetnie trzyma je w ryzach, poza tym włosy są sypkie i pięknie lśnią.
UsuńFarfaraway, jeśli prostownica nie niszczy Ci włosów, to nic tylko pozazdrościć. Moim włosom jedwab nie służy...
UsuńJeśli włosy są grube to faktyczniej wolniej je niszczy prostownica. Najgorzej mają posiadaczki cienkich i lichych włosów, one się niszczą momentalnie :/ Jednak uważam, że i na grubych włosach może się kiedyś odbić palenie ich wysoką temperaturą.
UsuńNiezłe zakupy! Ciekawa jestem efektów tej mgiełki aloesowej :)
OdpowiedzUsuńJa też ;))
Usuńuwielbiam produkty na ZSK. :) planuję niebawem kolejne zamówienie.
OdpowiedzUsuńProszę o listę Twoich ulubionych mikstur i półproduktów! :)
UsuńLubię takie historie, bo mnie bardzo motywują. :)
OdpowiedzUsuńInna sprawa to moje włosy, które chyba tylko w krótkiej wersji mogą wyglądać dobrze. Niedorobione takie.
Hmmm, ale pod jakim względem "niedorobione"? Może po prostu potrzebujesz fryzjera z prawdziwego zdarzenia? :)
UsuńNie, nie, z fryzjerki akurat jestem zadowolona. Problem leży w mojej głowie (i na niej też w sumie). Zagnieździło się w moim małym rozumku jakieś takie dziwne przekonanie, że prawdziwa kobieta musi mieć długie włosy. A moje cienkie piórka nie są zbyt dobrym materiałem na powalającą czuprynę. Stąd rzeczone niedorobienie.
UsuńSzczerze? Znam kilka młodych kobiet, które o niebo lepiej i o wiele bardziej kobieco wyglądają w krótkich włosach :) Mało tego, wręcz nie wyobrażam sobie żeby miały owe włosy zapuścić. Wiele by na tym straciły :) Przemyśl to!
UsuńMam właśnie samodzielnie stworzoną mgiełkę - póki co efektów nie widać, ale mama nadzieję, że czupryna mi się odwdzięczy z czasem ;)
OdpowiedzUsuńRównież liczę na długofalowe efekty :) Życzę wytrwałości!
Usuńsuper zakupy :)
OdpowiedzUsuńja szukam swojego idealnego 'włosowego' zestawu...
olejek rycynowy bardzo polubiłam...i fajnie nawilża, szczególnie suche końcówki..
Wierzysz, że nigdy go nie miałam? :)
Usuńświetne zakupy! a ja czekam w takim razie na Twoją "pełnometrażową" historię :))))
OdpowiedzUsuńAnwen, obym kiedyś miała się czym pochwalić :)))
UsuńO jeeeeeej, naprawde duzo tego kupilas! :) Na pewno beda ci ulatwiac pielegnacje ;)
OdpowiedzUsuńJestem o tym przekonana - biorę się ostro do roboty, koniec półśrodków :)
UsuńVioll, super zakupy! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio buszowałam po ZSK, ale od zakupów odwiodły mnie spore braki w asortymencie... Poszłam do konkurencji ;)
Poza tym ciekawa historia włosowa. Też przeszłam przez etap krótkich włosów, ale w 4 klasie podstawówki. Zdziwiło mnie, że miałaś ścięte włosy po komunii, to serio jakaś tradycja?
W moim otoczeniu dziewczynki zazwyczaj zapuszczają włosy do I Komunii, a potem je ścinają. Jedne kilka cm, inne kilkadziesiąt. Ja w wieku 9 lat nie miałam zbyt wiele do powiedzenia, krótka fryzura to był pomysł mojej mamy. Ona była zachwycona efektem (do dzisiaj to wspomina), ja niekoniecznie... :P
UsuńJestem zachwycona Twoimi zakupami :) sama już pewien czas zbieram się do złożenia zamówienia na ZSK. I widzę, że kupię podobne rzeczy, co Ty ;)
OdpowiedzUsuńOby nam dobrze służyły! :)
UsuńAle się obkupiłaś :)
OdpowiedzUsuńJa stawiam przede wszystkim na nawilżanie :) Regularne olejowanie i maski czynią cuda :) Ponadto skupiam się na wcieraniu różnych specyfików w skalp :)
Olejowanie, nakładanie masek i wcieranie specifików praktykuję już od kilku miesięcy :)) ale to wciąż za mało...
UsuńBardzo fajny post :)
UsuńJa też od pewnego czau dbam bardziej o swoje włosy,czyli olejowanie,maseczka nawilżające,wcierki,szampony bez sls i silokonów,serum na końcówki.Zauważyłam że moje włosy potrzebują czegoś więcej,więc skuszę się na pewno na te produkty.
Więc walczymy razem :)
Usuńświetne zakupy :)) ja kiedyś wcierałam różne cuda we włosy, robiłam mgiełki ale z lenistwa porzuciłam ten rytuał :o dzięki Tobie może powrócę do zabawy :))
OdpowiedzUsuńRenia, Ty masz włosy w tak dobrym stanie, że bez wcierek i innych cudów też wyglądają świetnie :) Ale fakt, pielęgnacja nie zaszkodzi :))
UsuńViollu dziękuję :*
Usuńzgadzam się :)) nie można spoczywać na laurach :-p wczoraj wtarłam sobie w końcówki olej monoi :D ach co za zapach :D
ja zaczynam olejowanie, szukałam na zsk aloesu ale nie znalazłam- nie wiem jak to możliwe skoro Ty go kupiłaś, poszukam jeszcze raz. Jaka cena za aloes i kwae hialuronowy?
OdpowiedzUsuń"Wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie" 60 ml - 11,90 :) mniej więcej tyle samo kosztuje kwas hialuronowy 1%.
UsuńJa tylko napiszę, że przyłączam się do walki :)
OdpowiedzUsuń