Przedwczoraj było kulinarnie, wczoraj włosowo. Dzisiaj proponuję Wam połączenie obu tych tematów ;)) Będzie o smarowaniu włosów ciasteczkami :D
(foto: zdrowekosmetyki.com.pl)
Olejek kokosowy Parachute :)
Wysokiej jakości czysty olej kokosowy, który ma szczególne właściwości, wzmacniające, nawilżające, odżywcze oraz wygładzające włosy. Masaż skóry głowy tym olejkiem stosowany regularnie przynosi niesamowite korzyści w pielęgnacji włosów, zwłaszcza przesuszonych, matowych i odwodnionych. Kwasy tłuszczowe zawarte w olejku chronią włosy, przywracają im lekkość i wygładzają ich strukturę dostarczając im jednocześnie niezbędnych minerałów, takich jak magnez, potas, wapno i żelazo. Olejek Parachute również wspaniale wpływa na suchą skórę głowy przywracając jej komfort, równowagę i witalność poprzez odpowiednie nawilżenie. Olejek kokosowy jest niezwykle ważnym "przyjacielem" włosów, gdyż bardzo dokładnie uzupełnia łuski włosów, sprawiając że włosy stają się elastyczne i lśnią naturalnym blaskiem. Olejek Parachute zapobiega wypadaniu włosów, polecany jest do regeneracji włosów jak i codziennej pielęgnacji.
(źródło: helfy.pl)
Butelkę o pojemności 200 ml kupiłam w sklepie Helfy.pl za 20 złotych (KLIK).
Olejek w temperaturze pokojowej przybiera stan stały. Przed użyciem należy go rozpuścić - robię to wkładając butelkę do miseczki / umywalki wypełnionej gorącą wodą. Po upływie około 2 minut kosmetyk jest gotowy do użycia.
Kokos Parachute jest bardzo wydajny - dzięki dość tłustej konsystencji już niewielka ilość wystarcza, by pokryć całe włosy (przypominam: olejowanie włosów polega na nabłyszczeniu ich olejem, a nie na sprawieniu, że te będą w nim pływać :) na swoje długie do łopatek pasma każdorazowo zużywam maksymalnie jedną łyżkę stołową kosmetyku). Bez obaw nakładam go również na skórę głowy - nie zanotowałam spotęgowanego wypadania. Zmywanie tego olejku nie stanowi problemu dla żadnego szamponu. Włosy po jego zastosowaniu faktycznie są bardzo miękkie, wygładzone i błyszczące.
Warto dodać, że olej kokosowy Parachute nadaje się nie tylko do włosów :) Zdarza się, że rozcieram w dłoniach 3-4 krople i nakładam go na noc na twarz. Bywa, że stosuję go do ciała (świetnie regeneruje przesuszoną skórę, dlatego często smaruję nim dłonie). Czasami wkrapiam odrobinę na wacik nasączony płynem micelarnym, którym następnie zmywam makijaż. Natłuszczam nim skórki wokół paznokci. Uniwersalny produkt, prawda? :)
Jak dla mnie, ten olejek ma same zalety :) a największą z nich zdecydowanie jest jego zapach. Wiecie jak pachną ciasteczka - kokosanki?
(foto: kwestiasmaku.com)
No właśnie :)))) Podczas aplikacji olejku Parachute wokół roztacza się delikatna, nienachalna woń jeszcze ciepłych kokosanek. Poezja :)) Żałuję, że nie utrzymuje się na włosach zbyt długo. Olejek nakładany na noc rano już nie pachnie. Delektuję się tą wonią każdorazowo po aplikacji, tuż przed snem. Czuję się wtedy jak Ciasteczkowy potwór :DDD
(foto: images.wikia.com)
Zjem je wszystkie! ;)))
Znacie olejek kokosowy Parachute? Podzielcie się spostrzeżeniami z jego stosowania :)
Sama mam ochotę na takie ciasteczka mniam :)
OdpowiedzUsuńMniemam, że mówisz o olejku :) co nie zmienia faktu, że kokosanek też bym zjadła ;))
UsuńMmmmmmmm, kokosanki....... Może kupię ten olej. Rozczarowałam się bowiem zapachem kokosowej Vatiki- stare skarpetki+płyn Ludwik. A mnie się kokosa chce!
OdpowiedzUsuńO mamuniu, to jakaś masakra z tą Vatiką... Nie miałam i w takim razie mieć nie będę. Parachute to na szczęście zupełnie inna bajka. Iście kokosowa :D
UsuńHahaha, choćby dla tego zapachu warto kupić:D Uwielbiam kokosanki:D
OdpowiedzUsuńM.
Dokładnie :)) ale na szczęście nie jest to konieczne - produkt po prostu działa :)
Usuńo! to coś dla mnie! uwielbiam kokos, a po zniechęceniu zapachem sesy, to może byc motyw, żeby wrócic do olejowania :)
OdpowiedzUsuńA w ogóle go zaprzestałaś? Niedobrze! :P
Usuńzapach sesy po jednorazowym nałożeniu wyczuwam jeszcze przez kilka dni, a że należy do moich najbardziej nieulubionych..to zaprzestałam :(
UsuńI co z nią zrobiłaś?
Usuńnie przypadł mi do gustu ten konkretny olejek kokosowy, ale tak w ogóle olejowanie to dobry pomysł
OdpowiedzUsuńStri, dlaczego go nie polubiłaś? Pytam z ciekawości.
Usuńmam jeszcze propozycję- dodaj etykietę "helfy" :D bo w sumie masz sporo kosmetyków stamtąd, a chcąc zrobić jakieś zamówienie tam, to może być fajna ściągawka :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj podczas publikowania posta przyszło mi to do głowy :) Dodam ją w wolnej chwili :)
UsuńWiem jak pachną. Są boskie : )
OdpowiedzUsuńTo teraz wyobraź sobie, że zasypiasz otoczona tym zapachem :))
UsuńJa też uwielbiam olej kokosowy, zarówno w pielęgnacji jak i w kuchni. A olejowanie nim włosów to istna przyjemność. Nakładany na twarz na noc uratował mi buzię w styczniowe i lutowe mrozy. Po prostu produkt uniwersalny i praktycznie bez wad! :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy o nim identyczne zdanie :)
UsuńJa póki co odstawiłam olej kokosowy na rzecz olejków z Alterry :)
OdpowiedzUsuńOne też są świetne :) chociaż nakładane na całą długość włosów strasznie mi je elektryzują... dlatego stosuję je tylko na końcówki. Generalnie służą mi do pielęgnacji twarzy :)
Usuńolejek kokosowy Vatika również pachnie ciasteczkami kokosankami :) uwielbiam ten zapach ;)
OdpowiedzUsuńSpójrz na komentarz zoili - ona czuje w Vatice skarpetki i płyn do naczyń... :P Zadziwiające jak różnie możemy odbierać zapachy ;)
Usuńmoj wzrok przykuly te kokosanki :P
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, też bym zjadła :D
UsuńJa sobie zakupiłam Vatikę kokosową na Allegro, nie mogę się doczekać, aż do mnie przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że poczujesz to samo co ja w przypadku Parachute :)
UsuńUwielbiam kokosanki! Narobiłaś mi ochoty.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że będę musiała je zrobić i wrzucić tu przepis :P
Usuńmusi pysznie pachnieć ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt :))
UsuńBardzo podoba mi się Twój blog oraz sposób w jaki opowiadasz:) Na pewno przetestuję polecane przez Ciebie kosmetyki i przepisy:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo mi miło :))) Zapraszam jak najczęściej :)
UsuńOlejki kokosowe mają przewagę nad innymi, bo nie pachną ziołami :) choć przyznaję, że polubiłam te typowo ziołowe aromaty. Gdybyś chciała spróbować czegoś całkiem innego, to polecam Khadi, Sesę, Bhringraj i Heenarę :)
OdpowiedzUsuńjejjjj mam teraz ochote na ciasteczka a zadnych pod reką :(
OdpowiedzUsuńTym lepiej! Wybierz ciasteczka w formie olejku Parachute, nie idzie w biodra ;)))
UsuńNiestety, Parachute nie sprawdził się u mnie. Nie widziałam żadnego efektu...
OdpowiedzUsuńWidać akurat Twoim włosom potrzebny jest inny typ oleju :)
UsuńTeraz będę miała zagwozdkę co kliknąć czy parachute czy vatikę. Vatika sprawdzona. Ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńJa zostaję przy Parachute :D
Usuńozłocę Cie kiedyś za ten olejek! używam go nagminnie, kocham ten zapach! :) szkoda, że nie utrzymuje się na włosach tak długo jak sesa...
OdpowiedzUsuń